Rozmowa z Dariuszem Śledziem, Trenerem Roku w Plebiscycie Dziennika Wschodniego
- Został pan uznany przez naszych Czytelników Trenerem Roku. Czy to ważne wyróżnienie?
– Oczywiście. Bardzo cieszę się, że kibice docenili naszą pracę. Ten Plebiscyt to jasny sygnał, że sport żużlowy odgrywa w Lublinie dużą rolę i dla kibiców jest niezwykle istotny.
- Pokonał pan wielu wybitnych trenerów, w tym chociażby Roberta Lisa, który ze szczypiornistkami Perły osiągnął sukcesy międzynarodowe...
– Szczerze mówiąc, to jest mi aż niezręcznie stawać obok takich tuzów lokalnego sportu. Żałuję, że pierwsze miejsce jest tylko jedno, bo na tytuł Trenera Roku zasługuje znacznie więcej szkoleniowców. To wszystko sprawia, że wyróżnienie, które otrzymałem od Czytelników Dziennika Wschodniego ma dla mnie jeszcze większą wartość.
- Trochę smutna ta gala, bo to pana pożegnanie z Lublinem. Od przyszłego roku będzie pan prowadził Spartę Wrocław.
– Bez przesady, nie jest to moje pożegnanie z Lublinem. Jestem stąd, tutaj mieszkam i Lublin zawsze będzie moim miastem. Teraz jednak będę pracował we Wrocławiu. Takie jednak jest życie sportowca.
- Jakie cele stawia pan sobie przed nadchodzącym sezonem?
– Chcę, aby Sparta walczyła o tytuł mistrzów Polski. To trudne zadanie, bo na złoty medal dużą ochotę ma jeszcze kilka innych drużyn. Poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko, ale ja uwielbiam takie wyzwania.
- Czy przy meczach ze Speed Car Motor Lublin serce panu mocniej zabije?
– Oczywiście. Skupiam się jednak teraz w stu procentach na pracy z zawodnikami Sparty Wrocław.
Kim jest Dariusz Śledź?
To jedna z legend lubelskiego żużla. Urodził się 15 września 1969 r., a w czasie kariery zawodniczej jeździł min. dla Lublina, Wrocławia, Rybnika czy Rzeszowa. W 1995 r. wystartował nawet w turnieju Grand Prix Indywidualnych Mistrzostw Świata. W zawodach inauguracyjnych we Wrocławiu występował z dziką kartą. Śledź zdobył wówczas 5 pkt i ukończył rywalizację na 10 miejscu. Warto wspomnieć, że wygrał w tych zawodach nawet jeden bieg – pokonał wówczas m.in. słynnego Brytyjczyka Andy Smitha. Rywalizację we Wrocławiu triumfem zakończył wówczas Tomasz Gollob, który wyprzedził Hansa Nielsena i Chrisa Louisa. W 2007 r. Śledź zakończył karierę zawodniczą, ale dalej pozostał przy „czarnym sporcie”. Zaczął od posady kierownika WTS Wrocław, a później samodzielnie prowadził Stal Rzeszów, Start Gniezno i Speed Car Motor Lublin. Z tym ostatnim klubem uzyskał w poprzednim sezonie awans do Ekstraligi.