Speed Car Motor Lublin pozostaje jedyną niepokonaną drużyną w pierwszej lidze, a w awans do Ekstraligi wierzą już nie tylko najwięksi optymiści. W klubie podchodzą do tego ze spokojem. – Wciąż skupiamy się na walce o awans do fazy play-off – mówi trener Dariusz Śledź
Przed niedzielnym wyjazdowym meczem Motoru z ROW-em Rybnik wielu ekspertów przewidywało, że spadkowicz z najwyższej klasy rozgrywkowej jako pierwszy w tym sezonie znajdzie receptę na rewelacyjnego beniaminka. Po pierwszej serii startów mogło wydawać się, że zwycięska passa lublinian zostanie wreszcie przerwana. Gospodarze wygrali wyścig inaugurujący zawody, a trzy kolejne kończyły się remisami. W szóstej gonitwie po podwójnej wygranej Roberta Lamberta i Sama Mastersa nad Kacprem Woryną i Robertem Chmielem goście wyszli jednak na prowadzenie, którego nie oddali już do końca spotkania. Ostatecznie wygrali 47:43 i przywieźli ze Śląska trzy punkty – dwa za meczowe zwycięstwo i bonus za lepszy wynik w dwumeczu.
Podopieczni trenera Dariusza Śledzia mają w dorobku 22 punkty i 10 „oczek” przewagi nad drugim z beniaminków, Car gwarant Startem Gniezno. Co prawda lublinianie odjechali o jeden mecz więcej, bo zawody w Rybniku zostały rozegrane awansem, ale w tej chwili trudno spodziewać się, aby do końca sezonu zasadniczego oddali pierwsze miejsce w tabeli. Ich forma została doceniona przez media ogólnopolskie, które już teraz upatrują w ekipie „Koziołków” głównego kandydata do awansu do PGE Ekstraligi.
– Cieszy to, że coraz więcej osób wierzy w to, że możemy osiągnąć sukces. To fajne i bardzo cenne, ale musimy twardo stąpać po ziemi, bo do końca sezonu zostało jeszcze dużo czasu. Na razie wszystko idzie bardzo dobrze, ale musimy być cały czas skoncentrowani. Nasz cel się nie zmienia, jesteśmy skupieni na awansie do fazy play-off. Kiedy się w niej znajdziemy, będziemy starali się jeździć jak najlepiej. Zobaczymy, co nam to da – mówi Dariusz Śledź.
Jeśli próbować doszukać się dziury w całym, można zwrócić uwagę na zamieszanie związane z odstawieniem od składu na dwa ostatnie mecze Daniela Jeleniewskiego. Kapitan Speed Car Motoru po tym, jak zabrakło dla niego miejsca w zestawieniu na wyjazdowe spotkanie z Arge Speedway Wandą Kraków, dał upust emocjom we wpisie na Facebooku. Post co prawda szybko został usunięty, ale zdążył odbić się echem w środowisku żużlowym. Kilka dni później wychowanek lubelskiego klubu skrytykował decyzję trenera w Magazynie PGE Ekstraligi na antenie nSport+. Fakt, że „Jeleń” nie znalazł się w składzie na ostatni mecz w Rybniku niektórzy tłumaczyli tym, że poszedł w odstawkę na dobre.
– Zamieszanie wokół tej sprawy powstało tylko dlatego, ze wszyscy o tym mówią. Jak nie jeździli Paweł Miesiąc czy Sam Masters, szumu nie było. To normalna sytuacja, mamy o jednego zawodnika więcej i dla kogoś musi zabraknąć miejsca w składzie. Nie chcę tego szerzej komentować. Własne brudy pierzemy we własnej pralce. Myślę, że Daniel też już wyciągnął wnioski, bo takie rzeczy nie mogą mieć wpływu na decyzje personalne – mówi szkoleniowiec i dodaje, że kapitan drużyny w tym sezonie jeszcze wystartuje w ligowych zawodach. Być może wyjedzie na tor już w najbliższym spotkaniu z Lokomotivem Daugavpils, które odbędzie się w najbliższą niedziele. Awizowane składy na to spotkanie poznamy w czwartek.