Blisko dziesięć tysięcy widzów świętowało w niedzielny wieczór drugie zwycięstwo Speed Car Motoru Lublin nad Stalą Rzeszów. Koziołki wygrały baraże i w nagrodę za rok pojadą na zapleczu Ekstraligi w Nice Polskiej Lidze Żużlowej
Po sensacyjnym zwycięstwie 52:38 w Rzeszowie, żużlowcy Speed Car Motoru Lublin byli zdecydowanym faworytem przed rewanżem, ale rywale nie zamierzali poddawać się bez walki. Działacze Stali robili wszystko, żeby skompletować jak najmocniejszą kadrę. Wpadli nawet na pomysł, aby jako zawodnik krajowy wystartował lider ekipy Josh Grajczonek. Australijczyk, mający nasz paszport, w czwartek miał zdawać egzamin na polską licencję, ale nie udało się ze względu na zły stan nawierzchni.
Nawet gdyby tor w Gdańsku nadawał się do jazdy, żużlowiec nie dałby jednak rady wsiąść na motocykl. Wciąż odczuwa skutki poważnego upadku sprzed tygodnia i mimo intensywnej rehabilitacji nie zdołał dojść nawet do stanu, umożliwiającego mu występ w niedzielę.
W tej sytuacji „Żurawie” zdecydowały się sięgnąć po Jake’a Allena. Australijczyk, który miał zająć miejsce słabo spisującego się ostatnio Erika Rissa (w pierwszym meczu barażowym bez punktu), nie dotarł do Lublina z powodów logistycznych. Jego miejsce zajął Mateusz Rząsa. Niespodziewanie, z pomocą Stali mogła przyjść jednak aura.
W niedzielę od rana siąpił w Lublinie deszcz. Groźba przełożenia meczu była bardzo realna, co w sytuacji kadrowej rzeszowian, byłoby dla nich świetnym rozwiązaniem. Ekipa Motoru stanęła jednak na wysokości zadania i ku radości publiczności, która przybyła na stadion w rekordowej liczbie blisko dziesięciu tysięcy, zdołała przygotować nawierzchnię.
Jeśli ktokolwiek w rzeszowskiej ekipie łudził się, że Stal może się jeszcze pozbierać i odrobić straty, szybko został otarty ze złudzeń. Lublinianie rozpoczęli znakomicie, wygrywając trzy pierwsze biegi kolejno 5:1, 4:2, 5:1 i szybko uzyskując prowadzenie 14:4. W czwartym starcie Oskar Bober wjechał w Nicka Morrisa. Groźnie to wyglądało, ale na szczęście obaj wstali o własnych siłach. Lublinianin został wykluczony, lecz partnerujący mu Lambert zrobił swoje i wygrał bieg.
Po efektownym początku żużlowcy Speed Car Motoru nie zamierzali zwalniać tempa. Wygrywali kolejne wyścigi i systematycznie powiększali przewagę nad przeciwnikami. Po ósmym biegu jasne stało się, że nic ani nikt nie odbierze im już awansu do Nice PLŻ, a po 11 ich przewaga wynosiła już 46:21. Stal stać było tylko na jedno zwycięstwo. W 12 wyścigu bracia Dawid i Wiktor Lampertowie okazali się szybsi od pary Koziołków. Jak się okazało, był to ostatni bieg meczu. Chwilę po jego zakończeniu sędzia z kierownikami drużyn wyszli na tor, żeby sprawdzić stan nawierzchni. Po krótkiej naradzie arbiter uznał, że dalsza jazda może być niebezpieczna i zakończył mecz.
W ten sposób Motor Lublin po długim i ciężkim sezonie wywalczył awans na zaplecze żużlowej ekstraligi, a Stal Rzeszów po raz pierwszy w historii spadła do najniższej klasy rozgrywkowej.