Bardzo dobry występ Stali. Kraśniczanie rozbili u siebie Świdniczankę Świdnik aż 6:1. Tym samym w pełni zrehabilitowali się za słabszy występ w starciu z Hetmanem Zamość, w którym przed tygodniem stracili pierwsze punkty w sezonie.
Dwa ostatnie mecze to był dobry test dla drużyny Konrada Szmyrgały. W poprzedniej serii gier niebiesko-żółci zawiedli i tylko zremisowali w Zamościu 1:1. W sobotę było jednak widać, że gospodarze chcą pokazać, że tamten występ był tylko wypadkiem przy pracy.
Już w 17 minucie wynik otworzył Adrian Cybula. 180 sekund później mecz zaczynał się jednak od początku, bo do wyrównania doprowadził Radosław Kursa. Kolejne fragmenty? Zdecydowanie lepiej prezentowali się już piłkarze Stali. Szybko odzyskali prowadzenie po celnej główce Jakuba Zielińskiego. Tuż przed przerwą dobili przeciwnika. Cybula dostał dobre prostopadłe podanie, znalazł się sam przed bramkarzem rywali i zimną krwią podwyższył rezultat.
Po zmianie stron ekipa z Kraśnika zaliczyła jeszcze trzy trafienia, a czwarte nie zostało uznane ze względu na pozycję spaloną. Bardzo dobre zawody rozgrywał Dariusz Cygan, który najpierw wywalczył karnego. Na gola zamienił go Jakub Buczek. Cygan niedługo później udokumentował swój świetny występ bramką na 5:1. A ekipę ze Świdnika dobił Zieliński, który raz jeszcze idealnie znalazł się w polu karnym. Znowu trafił do siatki po strzale głową, tym razem po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu gry.
– Na pewno nie byliśmy zadowoleni po meczu z Hetmanem. Głowy wyraźnie nie dojechały na tamto spotkanie. Tym razem wyszliśmy skoncentrowani i dodatkowo zmobilizowani. Dokładnie tak, jak na pierwszy mecz. I wszystko od początku układało się po naszej myśli. Mimo straty bramki utrzymaliśmy dobrą grę i szybko trafiliśmy na 2:1, a potem na 3:1 – cieszy się Konrad Szmyrgała.
Dodaje, jak wyglądała druga odsłona. – Wiedzieliśmy, że przeciwnik ruszy na nas po przerwie, dlatego troszeczkę się cofnęliśmy, żeby przyjąć ich na naszej połowie. Dzięki temu mieliśmy więcej miejsca z przodu. Nastawiliśmy się na agresywny odbiór piłki w środku boiska i grę bokami. Wiedzieliśmy, że w ten sposób możemy dużo zdziałać. Naprawdę bardzo aktywny był Dariusz Cygan, który był motorem napędowym naszych akcji ofensywnych. Obawialiśmy się tego meczu, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że Świdniczanka ma bardzo mocny skład i nietuzinkowe nazwiska. Myślę jednak, że przy optymalnym nastawieniu do meczu jesteśmy w stanie w tej lidze wygrać z każdym – dodaje szkoleniowiec niebiesko-żółtych.
A w Świdniku na pewno mają, nad czym rozmyślać. Wydawało się, że najgorsze już za drużyną Pawła Pranagala. W końcu Michał Zuber i spółka wygrali dwa poprzednie mecze w lidze, a trzecią wygraną odnieśli w Pucharze Polski. Niestety, nadal brakuje kilku zawodników i na razie drużyna, która na papierze wydaje się głównym kandydatem do awansu nie spełnia oczekiwań. Słabo wygląda też w defensywie. Świdniczanka straciła już 13 goli, a czyste konto zachowała tylko w starciu z ostatnim w tabeli grupy drugiej Bratem Cukrownikiem Siennica Nadolna.
Stal Kraśnik – Świdniczanka Świdnik 6:1 (3:1)
Bramki: Cybula (17, 45+1), Zieliński (26, 78), Buczek (69-z karnego), Cygan (76) – Żmuda (20).
Stal: Wójcicki – Niewiński, Zieliński, Gajewski, Michalak, Cygan (78 Błaszczyk), Buczek, Pietrzyk (81 Wójtowicz), Eduardo (72 Woźniak), Welman (78 Latosiewicz), Cybula (81 Winkler).
Świdniczanka: Gosik – Kowalski, Żmuda (46 Duda), Kursa, Pryimak, Stępień (83 Pogorzałek), Śliwa (46 Martyna), Pędlowski (66 Pacek), Zuber, Mazurek, Milcz.
Żółte kartki: Michalak, Gajewski – Kursa, Martyna.
Czerwona kartka: Kursa (Świdniczanka, 77 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Mateusz Pizoń (Lublin).