Zakaz fotografowania imprezy przez media, zakaz publikowania zdjęć z tańców, a także przemianowanie studniówkowego balu na „uroczystą kolację”. To środki ostrożności, jakie podjęli rodzice w jednej z puławskich szkół. – Lepiej dmuchać na zimne – tłumaczą.
Takiej studniówki w III LO w Puławach jeszcze nie było. Impreza zorganizowana w ostatni weekend, miała niepowtarzalny urok. Wszystko przez nałożoną na jej uczestników tajemnicę.
Oficjalnie - uroczysta kolacja. W praktyce – normalny studniówkowy bal. Impreza rozpoczęła się ona tradycyjnym polonezem, ale fotografowania tańca zebranym na miejscu reporterom zabroniono. Zdjęć nie można było robić także podczas zabawy tanecznej, która oficjalnie nie miała miejsca. Rodzice maturzystów przypilnowali nawet tego, by w trakcie imprezy w mediach społecznościowych nie ukazały się żadne „dowody”.
W obawie przed donosem
W tym samym czasie w wielu szkołach studniówki odbywały się w świetle fleszy i kamer. Dlaczego w III LO było inaczej?
– To wcale nie jest tak, że sami wymyśliliśmy sobie takie obostrzenia – tłumaczy jeden z rodziców. – W naszym gronie są prawnicy. Bardzo dokładnie przeanalizowali aktualne przepisy. Dzwoniliśmy też z pytaniami do sanepidu powiatowego, wojewódzkiego i na policję. Z ich odpowiedzi wynikało, że organizując oficjalną studniówkę poniesiemy ryzyko. Jeśli miałoby się to skończyć donosem, wizytą policji, mandatami czy innymi konswekwencjami, to dla dobra młodzieży, postanowiliśmy zrezygnować z oficjalnego balu.
Rodzice wskazują na rządowe rozporządzenie z połowy grudnia, w którym do 31 stycznia na terenie całego kraju zakazano działalności „dyskotek oraz innych miejsc do tańczenia”. Spod tego przepisu wyłączono zabawy sylwestrowe, ale nie studniówki. Te doczekały się osobnych wytycznych ministerialnych, w których zezwolono na ich organizację przy zachowaniu zasad reżimu sanitarnego.
Zminimalizować ryzyko
Organizacja studniówki w szkolnych murach wiążę się z dodatkowym ryzykiem. Kilka pozytywnych testów na koronawirusa wśród uczniów i klasy przechodzą na nauczanie zdalne. A to automatycznie oznacza czerwone światło dla maturalnego balu.
– Gdyby z powodu zakażeń szkoła przeszła na naukę hybrydową to organizacja studniówki w sali gimnastycznej nie mogłaby się odbyć. W związku z tym, decyzję pozostawiłam rodzicom – tłumaczy Bożena Strzelecka, dyrektor III LO w ZSO nr 2 im. F. D. Kniaźnina w Puławach.
By uniknąć ewentualnej przykrej niespodzianki rodzice postawili na lokal gastronomiczny poza szkołą.
Lęk przed sanepidem spowodowały niespójne przepisy. A także różne, często wykluczające się wzajemnie informacje, jakie spływały z poszczególnych instytucji.
– Wiemy, jak ważne jest to wydarzenie dla naszych dzieci. Gdy usłyszeliśmy, że możemy narazić się na kontrole i nieprzyjemności, zrobiliśmy wszystko, żeby to ryzyko zminimalizować – tłumaczy nasza rozmówczyni.
Siedzieli i słuchali
Czy ministerialne wytyczne dotyczące studniówek kasują rządowe rozporządzenie o „miejscach do tańczenia”?
– Istotne jest aby studniówka organizowana była przez szkołę – mówi Łukasz Pankowiec, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. Jak tłumaczy, tamto rozporządzenie dotyczy podmiotów gospodarczych jak kluby i dyskoteki. – Za studniówkę rozumiemy imprezę organizowaną dla uczniów przez szkołę lub rodziców młodzieży. Zapewniam, że zakaz zabaw tanecznych w ich przypadku nie obowiązuje.
– W mojej ocenie doszło tutaj po prostu do nadinterpretacji istniejących przepisów ze strony rodziców naszych uczniów – ocenia dyr. Bożena Strzelecka.
Studniowkowa balo-kolacja - jak zapewniają jej uczestnicy - udała się.
Czy młodzież tańczyła? Rodzice-organizatorzy, mimo że od studniówki minęło wiele dni, nadal nie są przekonani, czy mogą otwarcie o tym mówić. Dla bezpieczeństwa powtarzają, że młodzież siedziała za stołami i słuchała muzyki. – To nie był bal – utrzymują.