26-letni chrześniak poszedł do domu wujka wyjaśnić dlaczego w środku nocy pali się u niego światło. Między mężczyznami wywiązała się sprzeczka, która szybko przerodziła się w bójkę. 41-letni Piotr K. odpowiada teraz przed sądem za ugodzenie bratanka nożem.
1 czerwca tego roku tuż po północy mieszkaniec jednej ze wsi w gminie Piaski zauważył, że we wszystkich oknach oddalonego o kilkaset metrów domu, w którym mieszka jego babcia i wujek pali się światło. Mężczyzna postanowił wyjaśnić sprawę, bo bał się, że wujek może robić krzywdę babci. Wszedł do budynku. Zobaczył, że kobieta spokojnie śpi, ale mimo to podszedł do leżącego mężczyzny, żeby wyjaśnić co się stało.
– Spytałem dlaczego pali się światło, a on kazał mi wyp..ać. Chwycił za krzesło i mnie nim uderzył w głowę. Upadłem. Potem siedział na mnie i okładał pięściami. Zrzuciłem go i zacząłem uciekać. Wtedy poczułem, że uderzył mnie nożem w plecy, ale samego noża nie widziałem. Przypuszczam, że to był nóż – zeznawał w środę przed sądem młodszy z mężczyzn.
Po zdarzeniu 26-latek wrócił do domu i położył się spać. Na drugi dzień zobaczył w łóżku krew i stwierdził, że nie może chodzić. Trafił do szpitala, gdzie przemyto mu ranę. – Wypisano mnie szybko do domu, ale jeszcze tydzień nie mogłem chodzić.
Inaczej to zdarzenie wspomina Piotr K. W pierwszych zeznaniach przyznał się do użycia noża. Przed sądem jednak temu zaprzeczył.
– Spałem, a Sylwester zaczął mnie budzić. Ściągał ze mnie kołdrę. Żądał pieniędzy. Doszło do szarpaniny. Wtedy on zaczął mnie dusić. Dostałem białej gorączki i uderzyłem go krzesłem. Rozleciało się na pół. W krześle była śruba i być może to nią został zarysowany – zeznawał mężczyzna. – Nie chciałem go zabić. Broniłem się.
41-latek przyznaje, że niewiele pamięta, bo był pijany. Tego dnia wypił około pół litra wódki i dwa litrowe wina. Z akt sprawy wynika, że alkohol tego dnia pił także jego chrześniak. Miedzy godziną 20, a 22 miał wypić pięć piw.
Obaj mężczyźni przyznają, że nie była to pierwsza z rodzinnych sprzeczek. Wujek mówi, że bratanek nachodził go kilkukrotnie.
– Raz podbił mi oko. Doszło do bijatyki, ale wtedy zabrał go jego kolega, z którym razem przyszedł – zeznawał. – Wcześniej też mnie wyzywał. Zabrał mi urządzenia rolnicze.
– On zaatakował nie po raz pierwszy. Wcześniej swoją mamę uderzył kołkiem – ripostuje bratanek. – Kiedyś nie wyhamowałem samochodem i uderzyłem w ogrodzenie to się rzucił do bicia. Wcześniej groził, że mnie zabije. Brałem te groźby na poważnie, ale tego dnia nie bałem się iść w nocy do jego domu.
Piotr K. odpowiada za usiłowanie zabójstwa.