Nie wiele jeszcze wiemy o nowej „wuesce”, ale już dziś jest dobra atmosfera wokół nowego motocykla. Sentyment do kultowej marki w narodzie jest duży. Każdy czeka na kompletny projekt nowego modelu, któremu fachowcy wróżą sukces
Teren trawiastego lotniska w Świdniku w ostatni weekend zamienił się w wielki autodrom. Podczas jubileuszowego, 10. Zlotu Motocykli WSK, atmosfera była odpowiednia: ze sceny grała fajna muzyką z kultowym „Harley mój” w wykonaniu grupy Dżem. Dymiły grille, złocisty napój płynął z nalewaków, a ludzie odurzeni oparami z dwusuwowych silników bawili się doskonale. Ta motoryzacyjna idylla była tłem dla prezentacji pierwszych szkiców nowej „wueski”.
Narodziła się w Kwidzyniu
Gdy impreza nabierała tempa, przed zielonym namiotem organizatorów zlotu zbierał się tłumek. Każdy pytał się o projekty nowej „wueski”. Z lekkim poślizgiem, kilka minut po godzinie 17 w sobotę, zaczęto wywieszać szkice nowego motocykla. Tłum nieco zawiedziony skromnością ekspozycji przedstawiającej szkice ramy z zabudowanym silnikiem, nie szczędził komentarzy.
- Mnie nie podoba się, bo jest jednomiejscowy. Żona nie zgodzi się na zakup. No i ma 24 konie, czyli już trzeba będzie mieć prawo jazdy na motocykl. Mimo wszytko trzymam za nich kciuki - mówił Daniel.
- Całkiem fajny projekt. Nawet nieźle wygląda. Myślałem jednak, że dziś zobacz nieco więcej, niż tylko te szkice - dodawał Przemysław Lewicki, który na zlot przyjechał z Zamościa. Większość opinii była pozytywna.
Ludzie jednak chcieli więcej szczegółów, a autor projektu, Jędrzej Jacek Synakiewicz z Kwidzynia, wciąż odpowiadał na pytania ciekawych. - Nad koncepcją nowej „wueski” pracujemy już dwa lata. A same szkice powstały w ciągu miesiąca - mówi Jędrzej Jacek Synakiewicz. - Na początek zastosujemy dwusuwowy silniki o pojemności 125 ccm i mocy 24 koni. Projekt tego silnika jest już gotowy. Będą wersje jedno- i dwuosobowe.
Wersje rozwojowe
Projekt wznowienia produkcji „wueski” będzie realizowany przez Lubelski Klaster Motoryzacyjny i Maszynowy. Ma to być motocykl w stylu supermoto. Po pierwszej wersji planowane są wersje rozwojowe: 250 ccm i 45 KM, 500 ccm i 90 KM oraz 1000 ccm i 180 KM. Pierwsza maszyna ma być wyposażone w 5-biegowa skrzynie, potem ma pojawić się bezstopniowa, automatyczna przekładnia CVT. Motocykl ma powstawać w wersji turystycznej, rekreacyjnej i sportowej.
Nieco więcej powiedział Michał Piotrowicz, zastępca burmistrza Świdnika i jeden z głównych animatorów odrodzenia marki, posiadacz kilku motocykli WSK: - Za rok przedstawimy kompletny projekt motocykla, za dwa lata prototyp. Maszyna będzie produkowana w okolicach Świdnika. Nie powiem gdzie, choć podobno w internecie już to wyciekło.
Ambitny plan
Konstrukcja w ponad 90 proc. ma składać się z polskich części. Serce, czyli silnik to opracowana w kraju i tu produkowana konstrukcja - tak zakłada plan. Produkcja ma być zorganizowana i uruchomiona w okolicach Lublina i Świdnika.
Na pierwszy rzut oka plan wygląda bardzo ambitnie. Czy jednak ma szansę na powodzenie?
- Rynek jednośladów stale się rozwija. Jeżeli będzie dobrze zrobiony i fajnie wypromowany, może być traktowany jako produkt niszowy, prestiżowy - mówi Wojciech Drzewiecki, szef Instytutu Samar. - Oczywiście, na rynku trudno jest walczyć z potentatami. Uważam jednak, że jest miejsce na taki produkt.
Miłość nie rdzewieje
10. Zlot WSK w Świdniku przyciągnął mnóstwo fanów kultowych jednośladów. Były motocykle perfekcyjnie odrestaurowane, jakby przed chwilą opuściły halę montażową. Hitem jednak była maszyna gruntowanie przerobiona. - Pierwszym właścicielem był mój tato. Motocykl stał zapomniany przez lata. I tak gruntownie go odnowiłem, nieco modyfikując - mówi Przemysław Lewicki, właściciel błękitnej „wueski”. - W ramie zabudowałem silni Rotax, który ma 33 KM i kreci się do 14 tys. obrotów. Jeszcze nie sprawdziłem pełnych możliwości tego motocykla.
Tradycji trzymał się Paweł Karwacki z Łęcznej, który w swoją rodzinną „wueskę” włożył pół roku pracy. - Pasję, tak jak i motocykl, mam po ojcu. Odrestaurowanie zajęło mi sporo czasu, ale chciałem trzymać się jak najbliżej oryginału. Udało się - opowiada Paweł Karwacki. - Jak dziś jadę do sklepu, to ludzie się oglądają. Często mnie zaczepiają i pytają o motocykl.