Marcepanowo-kokosowa masa oblana czekoladą, oczy i nosek z lukru – tak wyglądają ciasteczka o nazwie świdnickie susełki. Bez nich nie odbywa się w mieście żadna ważna uroczystość.
Pomysłodawczyni chciała nawiązać do lotniczych tradycji miasta. – Trudno byłoby wykonać ciastko o kształcie śmigłowca, a susły stały się symbolem Świdnika – mówi kobieta. – Te sympatyczne zwierzątka o mało nie przeszkodziły w budowie lotniska, ale ostatecznie udało się osiągnąć kompromis.
Dlatego w ubiegłym roku z okazji obchodów 55-lecia istnienia miasta cukiernia wyprodukowała pierwszą partię ciasteczek o nazwie świdnickie susełki.
– Wykonuje się je z masy marcepanowej z dodatkiem kokosu. Na to kładziemy krem czekoladowy z alkoholem. Całość jest oblana czekoladą i białym lukrem – zdradza recepturę właścicielka cukierni. I przyznaje, że ich produkcja jest czasochłonna. – Zrobienie partii 100–150 ciasteczek trwa kilka godzin. Najpierw trzeba wypiec blaty, potem sporządzić krem, który musi zastygnąć. Robimy ich od 200 do 500 tygodniowo, zależy od zapotrzebowania – dodaje pani Pelagia.
Ciasteczka przypadły do gustu nie tylko mieszkańcom miasta, właśnie podbijają stolicę. Susełki zamawia również na wszystkie ważne uroczystości Urząd Miasta w Świdniku.
– Miasto od kilku lat wykorzystuje susła na wielu gadżetach. Mamy m.in. promocyjne cukierki z susełkiem, breloczki, suseł jest na miejskim informatorze – podkreśla Piotr Jankowski z Urzędu Miasta Świdnik. – To bardzo sympatyczne zwierzę polubili mieszkańcy i trzeba to było wykorzystać. Ciasteczka susełki to świetny pomysł. Zamawiamy je na wszystkie ważne spotkania. Były również na uroczystości rozpoczęcia budowy lotniska i nie słyszałem, by komuś nie smakowały.
– Również PZL kupuje je na różne konferencje. Nawet Włosi, którzy pracują w zakładzie, przychodzą do nas na kawę i susełki. Bardzo im posmakowały – uśmiecha się właścicielka cukierni.