(fot. Maciej Kaczanowski)
Czwarta liga przy ul. Zemborzyckiej jest jak najbardziej realna.
To, co w ostatnich latach dzieje się przy ul. Zemborzyckiej zasługuje na duże słowa uznania. Przypomnijmy, że w sezonie 2018/2019 ten klub spadł do A klasy. W tym swoistym „czyśćcu” przebywał przez dwa lata, aż wydostał się z niego dzięki wygranym barażom z Żyrzyniakiem Żyrzyn. W poprzednim sezonie jako beniaminek Sygnał spisał się bardzo dobrze i zakończył rywalizację na 5 miejscu. Teraz też jest na tej pozycji, ale wydaje się, że perspektywy są znacznie lepsze niż kilka tygodni temu.
Najważniejszym powodem do optymizmu jest postawa zespołu Przemysława Drabika. Lublinianie wygrali 5 z 7 ligowych spotkań i grają po prostu dobry futbol. Okazali się gorsi jedynie od KS Cisowianka Drzewce oraz Wisły II Puławy. Obie porażki można jednak racjonalnie wytłumaczyć. Cisowianka to drużyna poza zasięgiem wszystkich ekip lubelskiej klasy okręgowej, a Wisła II w meczu z Sygnałem wystawiła zespół solidnie wzmocniony graczami z II ligi. – Gramy z kolejki na kolejkę i dopiero na koniec sezonu będziemy patrzeć w tabelę. Myślę jednak, że z każdym meczem rozpędzamy się i łapiemy właściwy rytm. Ktoś może powiedzieć, że do tej pory graliśmy przede wszystkim z ekipami z dołu tabeli. Ale przecież w poprzednim sezonie punkty pogubiliśmy właśnie w starciach z ekipami z dołu tabeli – wyjaśnia Przemysław Drabik.
Potężnego kopa motywacyjnego dały Sygnałowi występy w rozgrywkach Pucharu Polski na szczeblu LZPN. Lublinianie dotarli już do ćwierćfinału. Po drodze wyeliminowali Spartę Lublin, Serokomlę Janowiec, AF Głusk i Stal Kraśnik. I to właśnie starcie z tym ostatnim rywalem sprawiło, że przy ul. Zemborzyckiej zaczęto mocno wierzyć w to, że drużyna jest w stanie grać na bardzo wysokim poziomie. Stal to czołowa drużyna IV ligi, która jednak podczas meczu w Lublinie zbytnio w piłkę sobie nie pograła i przegrała 2:3. – Byliśmy bezapelacyjnie lepsi. Ten mecz pokazał, że możemy aspirować do gry o najwyższe cele. Myślę, że to zwycięstwo dało nam więcej radości, niż gdybyśmy pokonali np. Cisowiankę. Czujemy olbrzymią radość. Śmiało mogę powiedzieć, że złapaliśmy wiatr w żagle – twierdzi Przemysław Drabik.
Brnąc w żeglarską terminologię, jego podopieczni muszą skupić się, żeby pomyślne wiatry się nie odwróciły. O to na pewno chcą postarać się piłkarze Ruchu Ryki, który w sobotę zawita do Lublina. Zawodnicy Sebastiana Kozdroja to największa sensacja początku rozgrywek. Po 7 kolejkach wciąż są niepokonani. Na koncie mają aż 19 pkt zdobytych za 6 zwycięstw i 1 remis. – Nie wiem, czego spodziewać się po tym zespole. W poprzednim sezonie wysoko wygraliśmy u siebie i wysoko przegraliśmy na wyjeździe. Wierzę w swój zespół i w to, że uda nam się wywalczyć komplet punktów – przekonuje szkoleniowiec Sygnału.