78-letni pacjent zasłabł po trzech godzinach w kolejce przed kliniką okulistyczną w Lublinie. Inni czekali jeszcze dłużej, nawet od piątej rano. Kiedy pacjenci stracili cierpliwość i próbowali wejść do środka, szpital… wezwał policję
Tak wyglądał pierwszy dzień po odmrożeniu planowych przyjęć przy ul. Chmielnej w Lublinie. Kliniki okulistyczne SPSK1 zaczynają wracać do leczenia sprzed epidemii. Dotychczas pacjenci byli przyjmowani tylko w pilnych przypadkach.
Dantejskie sceny rozgrywały się w poniedziałek. – Trudno uwierzyć, że szpital tak potraktował ludzi chorych i nie zapewnił im godnych warunków – oburza się córka jednego z pacjentów, który był umówiony na wizytę w poradni okulistycznej. Mężczyzna ma 78 lat i jest prawie niewidomy, ma też problemy kardiologiczne. W kolejce czekał razem z żoną, która przyjechała z nim jako opiekunka.
– W kolejce czekali przede wszystkim pacjenci w wieku moich rodziców. Do tego rodzice z małymi dziećmi. W sumie ok. 100 osób – relacjonuje nasza Czytelniczka. I dodaje: Moi rodzice czekali trzy godziny, od godz. 8 do 11. Były też osoby spoza Lublina, które czekały nawet 6 godzin, od godz. 5 rano i nawet nie przeszły procedury triażu (przed przyjęciem pacjenci mają mierzoną temperaturę i muszą przejść wywiad epidemiologiczny – red.).
Czekający w kolejce ojciec naszej rozmówczyni zasłabł.
– Ludzie w końcu nie wytrzymali. Zaczęli się buntować i próbowali na siłę wejść do środka. Szpital wezwał policję. To się w głowie nie mieści! – denerwuje się córka pacjenta. – Jak można było kazać ludziom czekać tyle godzin na zewnątrz? Większość musiała stać. Nie można było skorzystać z toalety. Czy naprawdę nie można było wydzielić jakiejś części szpitala, żeby pacjenci mogli tam zaczekać albo oddelegować więcej osób do mierzenia temperatury i ankiet epidemiologicznych, żeby to sprawniej działało?
– Oddziały Okulistyczne SPSK1 w Lublinie udzielają świadczeń zdrowotnych dużej liczbie pacjentów z makroregionu. Obecnie, podczas pandemii covid-19, procedury przyjęcia na wizytę konsultacyjną czy do oddziału wymagają jednocześnie zachowania dodatkowych procedur bezpieczeństwa epidemicznego – mówi Anna Guzowska, rzeczniczka SPSK1 w Lublinie. – Sytuacja konfliktowa, która wydarzyła się 18 maja, była wynikiem przedłużonego oczekiwania pacjentów na wizytę konsultacyjną w obliczu niezbędnych procedur triażu, obowiązku zachowania dystansu społecznego i wykonania dezynfekcji przestrzeni dla pacjentów – dodaje rzeczniczka.
Szpital zaznacza, że „czas epidemii wymaga odpowiedzialnego zachowania ze strony wszystkich uczestników procesu terapeutycznego”. Zapewnia też, że usprawnia procedury w „nowych, trudnych warunkach”. – Prosimy pacjentów o wyrozumiałość i przepraszamy za zaistniałą sytuację – dodaje rzeczniczka szpitala. Szpital nie odpowiedział nam, co było powodem wezwania policji.
– Około godziny 10 otrzymaliśmy zgłoszenie od pracowników szpitala przy Chmielnej. Wynikało z niego, że pacjenci lekceważą przepisy epidemiologiczne i do budynku próbowało wejść więcej osób, niż przewidują ograniczenia – mówi Kamil Gołębiowski, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. – Po kilku minutach patrol był na miejscu. Było tam ok. 60 osób. Nie stwierdzono jednak łamania zakazów epidemiologicznych.