"Czas odgrywa tu kluczową rolę. I fakt, że wymagana była recepta bardzo często oznaczał, że w bardzo wielu miejscach w Polsce, antykoncepcja awaryjna była niedostępna dla zainteresowanych". Premier Donald Tusk poinformował, że projekt ustawy jest sfinalizowany i zostanie przesłany do Sejmu.
- One zostały z bliżej nieznanych powodów wpisane do ustawy jako leki wymagające recepty, co bardzo często ogranicza, a właściwie redukuje do zera możliwość skorzystania z tego środka przez zainteresowane – mówił Donald Tusk podczas konferencji 15 stycznia i zapowiedział zmiany w ustawie.
Antykoncepcja awaryjna bez recepty to jeden z postulatów, które zapowiedziała Koalicja Obywatelska w trakcie trwania kampanii wyborczej. Tabletka „dzień po” była sprzedawana bez recepty do 2017 roku. Od tamtego czasu, aby zakupić lek trzeba umówić się na wizytę do ginekologa, co przedłuża całą procedurę. To ma się niedługo zmienić.
- Mam dobrą wiadomość. Jako rząd wspólnie zaproponujemy zmianę tej ustawy, dokładnie w tym punkcie. Dzięki temu tego typu środki antykoncepcyjne będą dostępne bez recepty - zapowiedział premier. - Nie jest tajemnicą, że za rządów naszych poprzedników Polska stała się jedynym, obok Węgier krajem w Europie, który wprowadził tę restrykcję ograniczającą możliwość korzystania z tego środka.
24 stycznia po posiedzeniu Rady Ministrów, premier Donald Tusk zwołał konferencję prasową, na której potwierdził, że antykoncepcja awaryjna będzie dostępna bez recepty. Sprawa została sfinalizowana, a projekt ustawy ma być przesłany do Sejmu.
- Mówimy o dostępie bez recepty dla zainteresowanych od 15 roku życia w górę. Dla tych, antykoncepcja awaryjna będzie dostępna bez recepty, chodzi o jeden konkretny specyfik nazwany w ustawie EllaOne. Jest to metoda, która uniemożliwia doprowadzenie do zapłodnienia, a więc nie jest to tabletka wczesnoporoona co budziło emocje w niekórych kręgach. Poniżej 15 roku życia wymagana będzie recepta - mówił podczas konferencji Donald Tusk i dodał:
- Jest to rozwiązanie najbardziej powszechne w krajach UE i umożliwi powszechny dostęp do antykoncepcji awaryjnej dla tych, dla których do tej pory była ona niedostępna. Wystarczy odrobina wyobraźni, żeby zdać sobie sprawę, jak działa ten lek. Czas odgrywa tu kluczową rolę. I fakt, że wymagana była recepta bardzo często oznaczał, że w bardzo wielu miejscach w Polsce, de facto antykoncepcja awaryjna była niedostępna dla zainteresowanych.