Czwarte miejsce na zakończenie pierwszej rundy zmagań to bardzo dobry prognostyk dla Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin przed dalszą częścią sezonu. Akademiczki nabierają rozpędu z każdym kolejnym spotkaniem
Osiem zwycięstw i trzy porażki to jedno, a skuteczny i przyjemny dla oka styl gry to drugie. Lublinianki miały dosyć powolny początek sezonu – przed przerwą reprezentacyjną mogły pochwalić się bilansem trzech wygranych i trzech przegranych – ale po powrocie na parkiet spisywały się zdecydowanie lepiej. Zanotowały pięć zwycięstw z rzędu.
Szczególnie cieszyć mogą dobre spotkania z PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzowem Wielkopolskim czy Ślęzą Wrocław. W obu tych przypadkach „Pszczółki” grały równo przez pełne 40 minut i wytrzymały zaciętą końcówkę. Warto również dodać, że ostatnich pięć starć podopieczne Krzysztofa Szewczyka wygrywały różnicą średnio 13.6 punktu.
– Przed rozpoczęciem sezonu mieliśmy pewne cele, które sumienne – mam nadzieję – realizujemy. Chcieliśmy po rundzie zasadniczej być jak najwyżej w tabeli, żeby w pierwszej rundzie play-offów podjąć walkę z teoretycznie słabszymi rywalami. Skupiamy się na każdym kolejnym meczu, chcemy wygrać ich jak najwięcej, a to ustawi nas w dobrej pozycji w walce o play-offy – mówi Rafał Walczyk, prezes AZS UMCS Lublin.
Trener Krzysztof Szewczyk może liczyć na dobre występy liderki swojego zespołu, czyli Alexis Peterson. W ostatnim meczu z Enea AZS Poznań Amerykanka zdobyła 27 punktów, co jest jej rekordem tego sezonu. Jest to także trzeci najlepszy wynik w tegorocznych rozgrywkach w całej Energa Basket Lidze Kobiet. Można zaryzykować stwierdzenie, że „Pszczółki” dysponują jednym z najlepszych duetów zawodniczek obwodowych w lidze. Amerykańska rozgrywająca ma wsparcie w Jovanie Popović. Serbka jest bardzo eksplozywną zawodniczką, co znajduje swoje odzwierciedlenie w statystykach – zdobywa średnio 12.6 punktu.
W pierwszych spotkaniach szkoleniowiec lubelskiego klubu nie miał też do dyspozycji Briany Day. Środkowa leczyła kontuzję, a obecnie jest jednym z mocnych punktów Pszczółki – nie tylko zdobywa 10.9 punktu na mecz, ale dokłada do tego także 9.3 zbiórki.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden wymierny element gry lubelskich akademiczek – ławkę rezerwowych. W ubiegłym sezonie trener Wojciech Szawarski miał z tym ogromny problem. Teraz jest lepiej, bo koszykarki wchodzące do gry w trakcie spotkania notują średnio 16 punktów, chociaż nie obyło się bez wpadek. W wyjazdowym starciu z CCC Polkowice lubelskie rezerwowe ani razu nie wpisały się do protokołu, a w domowej konfrontacji ze Ślęzą uzbierały zaledwie 4 punkty.