Chociaż od soboty można otwierać place zabaw, to część z nich wciąż pozostaje zamknięta. Rodzice narzekają na zbyt wolne tempo „odmrażania piaskownic”. Jednak tam, gdzie już można się bawić, nie widać zbyt wielu chętnych.
– W poniedziałek byłem na spacerze z dzieckiem i wszystkie place zabaw na osiedlu są wciąż pozamykane na kłódki. Dlaczego spółdzielnia mieszkaniowa nic nie robi, żeby je otworzyć? – dziwi się pan Paweł, jeden z mieszkańców os. im. Szymanowskiego na lubelskim Czechowie. Dziwi się tym bardziej, że od 30 maja przepisy pozwalają już na otwieranie placów zabaw, siłowni na świeżym powietrzu i tzw. małej infrastruktury leśnej.
– Przygotowujemy się do otwarcia, ale się nie spieszymy – przyznaje Sławomir Osiński, prezes zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej „Czechów”. – Na razie wymieniany jest piach w piaskownicach. Chcemy też, aby przy wszystkich placach zabaw stanęły tablice informacyjne dotyczące zasad zachowania związanych z epidemią. Place będą też dezynfekowane. Nie można wszystkiego uruchomić bez należytego przygotowania. Tyle wytrzymaliśmy, że jeszcze parę chwil i mamy nadzieję, że wszystko wróci do normy.
Inaczej jest na osiedlu Maki (na zdjęciu), bo tu administracja od razu skorzystała z nowych przepisów. – Nasze place zabaw są otwarte od soboty – mówi Andrzej Łyk, kierownik administracji. – Wbrew pozorom zainteresowanie nie jest duże. Nie widać tylu dzieci, ile było kiedyś. Są tylko pojedyncze przypadki korzystania, ale tłoku na pewno nie ma. Może ludzie się jeszcze obawiają.
Obawy towarzyszą Urzędowi Miasta, któremu podlega część placów zabaw na terenie Lublina.
Miasto nie zdecydowało się jeszcze na ich otwarcie i już w zeszłym tygodniu zastrzegło, że nastąpi to „nie wcześniej niż 6 czerwca” i „po otrzymaniu wytycznych sanepidu”. Urzędnicy poprosili już nawet o takie wytyczne, a ich szczególne w wątpliwości dotyczą tego jak… dezynfekować piach, zarówno ten z piaskownic, jak i ten służący za podłoże wokół urządzeń do zabawy.
– Miasto wystąpiło do Państwowego Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego z prośbą o podanie instrukcji użytkowania placów zabaw i znajdujących się na nich piaskownic – informuje Monika Głazik z biura prasowego Ratusza. – Sanepid w odpowiedzi zobowiązał się, że przekaże je w chwili, gdy zostaną opublikowane przez Głównego Inspektora Sanitarnego. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy tych wytycznych.
W otwieraniu placów zabaw miejscy urzędnicy są już wyręczani przez dzieci i ich rodziców, którym do „otwarcia” wystarcza zerwanie taśmy ochronnej z huśtawek i innych urządzeń, co widać już od kilku dni chociażby w parku Jana Pawła II. Wczoraj nawet plac zabaw w Ogrodzie Saskim miał otwartą furtkę, a dzieci (owszem, nieliczne) baraszkowały tu pod okiem rodziców siedzących na ławkach. Nie niepokoił ich nikt, choć park naszpikowany jest kamerami miejskiego monitoringu.
Jak długo pozostaną „zamknięte” miejskie place zabaw? O tym Ratusz nie informuje. Czekać trzeba także na uruchomienie spółdzielczych placów na Czechowie. – Liczymy na to, że zaczną działać przed wakacjami – mówi prezes Osiński. – Chyba że zajdą nowe okoliczności związane ze wzrostem epidemii.