Tłumy do rejestracji w przychodni przy ul. Jutrzenki. – Nie da się dodzwonić, a od rana, na dworze w kolejce stoi około 150 osób, żeby zapisać się do specjalisty – zaalarmował nas jeden z pacjentów przychodni Medica.
1 września rano przed tą placówką ustawiła się ogromna kolejka ludzi, którzy chcieli się zapisać się do lekarza specjalisty… na cały ostatni kwartał roku.
– U tych ludzi widziałem bezsilność. Cofnęliśmy się do lat 80. Powinni rozplanować te wizyty i umożliwić pacjentom rejestrację bieżącą – mówi pan Piotr, nasz czytelnik. Jak wspomina, numerki kończą się bardzo szybko. Pacjenci, którzy nie mają sił stać w kolejce lub nie mieli szansy dostać się do lekarza. On sam, próbował zarejestrować się do swojego lekarza tego samego dnia, tylko po południu. Okazało się, że nie ma już miejsc do końca roku i nikt nie zaproponował wizyty u innego specjalisty. Wielu pacjentów musi zachować ciągłość leczenia.
Do sytuacji w przychodni odniósł się Lubelski Oddział NFZ, który niezwłocznie skontaktował się z placówką w celu pilnego złożenia wyjaśnień. – Chciałabym stanowczo podkreślić, że takie działanie jest niezgodne z prawem. Każdy pacjent ma prawo zapisać się do lekarza w dniu, w którym się zgłosi do rejestracji przychodni. Przychodnia nie może wyznaczać terminów na zapisy pacjentów do poszczególnych lekarzy. Placówka medyczna jest zobowiązana zapewniać bieżącą rejestrację pacjentów – informuje Małgorzata Bartoszek rzeczniczka Lubelskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ.
Jak dodała rzeczniczka, kierownictwo przychodni tłumaczyło tę sytuację próbą usprawnienia systemu rejestracyjnego. Stwierdziło jednak, że ta próba się nie powiodła, dlatego będą kontynuować rejestrację ciągłą, a taka sytuacja już się nie powtórzy. Aby tak się nie stało, NFZ ma zobowiązać przychodnię do przestrzegania warunków umowy oraz obowiązujących przepisów prawa. Po kontakcie z dyrektorem placówki medycznej otrzymaliśmy podobne wyjaśnienia.
– Czas oczekiwania na wizytę u specjalisty wzrósł do kilkunastu miesięcy, co skutkowało tym, że przy tak odległych terminach pacjenci nie przychodzili na wyznaczone wizyty bez poinformowania placówki. Tworzyły się zatem „puste okienka” w harmonogramach lekarzy, to też budziło wątpliwości co do sprawności systemu rejestracyjnego z uwagi na trudności dostania się do specjalisty potrzebującym pacjentom. System, który ostatnio przyjęliśmy w naszej przychodni pozwalał na skrócenie czasu oczekiwania na wizytę, ale ma też poważną wadę w postaci natłoku pacjentów w dniu, kiedy rejestracja zaczyna przyjmować zapisy na następny okres – tłumaczy Bogdan Walko, dyrektor przychodni „Medica” w Lublinie. Dyrektor zapowiedział, że w związku z nieudaną próbą, przychodnia nie będzie już stosować takiego rozwiązania i wraca do rejestracji ciągłej.
Do tego również odniósł się nasz czytelnik Piotr, który wspomniał, że jednak taka sama sytuacja pojawiła się również wcześniej, czyli np. 1 marca, gdy rejestracja odbywała się na kwartał kwiecień –czerwiec. Dostał on wtedy termin na koniec maja, po całodziennych próbach telefonicznego kontaktu. Jak twierdzi, obecny przypadek, jest to kwartalna powtórka z rozrywki, a nie jednorazowa sytuacja spowodowana próbą usprawnienia rejestracji.
Próbowaliśmy ponownie skontaktować się z przychodnią z prośbą o komentarz, w jakim okresie miała następować wspomniana próba usprawnienia. Niestety, już bez powodzenia.