Sytuacja na rynku kredytów hipotecznych wygląda znacznie lepiej niż na początku pandemii - oceniają eksperci. Banki luzują restrykcje, a klienci decydują się na coraz wyższe kredyty
Nastroje w trzecim kwartale tego roku znacznie się poprawiły. To efekt poluzowania polityki kredytowej przez banki oraz większej aktywności klientów na rynku nieruchomości. Oceniamy, że wartość nowych umów kredytowych w trzecim kwartale przekroczy 15 mld zł, mówi Tomasz Przyrowski, prezes firmy Gold Finance.
Najwięcej pożyczają w Warszawie
Najwyższe zobowiązania zaciągali klienci w Warszawie (III kw. 2020r.). Ta informacja nie jest szczególnie zaskakująca, gdyż według opracowania Barometr Metrohouse i Gold Finance średnia cena mieszkania na rynku wtórnym przekracza już 10,6 tys. zł.
– W stolicy odsetek udzielonych kredytów powyżej 500 tys. zł wzrósł do 24 proc. Z drugiej strony stołeczni kredytobiorcy są zainteresowani także niższymi kredytami pułapami kredytów. Co piąty wypłacony kredyt był w wysokości niższej niż 200 tys. zł - wylicza Tomasz Przyrowski.
W wielu przypadkach niska wartość kredytu świadczy o wysokim wkładzie własnym przy zakupie nieruchomości. W największych miastach kredyty ponad na 500 tys. bierze co piąty klient. W mniejszych ośrodkach aż 63 proc. wypłacanych kredytów stanowią te w wysokości do 300 tys. zł.
Choć w Warszawie średnia kwota udzielanego kredytu wzrosła w porównaniu do poprzedniego kwartału o kilkanaście tysięcy złotych, to nadal nie przekracza 400 tys. zł. Średnio na zakup nieruchomości pożyczamy tu 377 tys. zł. Jest to o ponad 48 tys. więcej niż w przypadku zakupów w innych największych miastach w kraju. W pozostałych miejscowościach kwota kredytu jest nieco wyższa od średniej sprzed miesiąca i wynosi 289 tys. zł.
Możemy pożyczyć więcej
Dobrą informacją dla przyszłych kredytobiorców jest wzrost zdolności kredytowej. Według wyliczeń Gold Finance rodzina z dwójką dzieci przy założeniu miesięcznych dochodów w wysokości 8000 zł może liczyć już na 703 tys. zł. zdolności kredytu. W przypadku pary bez dzieci średnia zdolność wynosi już 877 tys. zł i jest wyższa o 70 tys. zł niż w poprzednim kwartale. Natomiast singiel zarabiający 5000 zł może liczyć na prawie 550 tys. zł. Mając na uwadze ceny nieruchomości w dużych miastach, daje to mu dość nieograniczone pole manewru przy wyborze lokalu do zakupu.
- Należy jednak pamiętać, że bank nie sfinansuje nam całości transakcji. Musimy być przygotowani na co najmniej 20-procentowy wkład własny - przypomina Tomasz Przyrowski.
Pandemia nie burzy planów
Eksperci kredytowi twierdzą, że nawet mimo pandemii popyt na kredyty utrzymuje się na dość wysokim poziomie. Konieczność izolacji w czterech ścianach wiosną tego roku sprawiła, że zauważyliśmy pewne niedogodności, które wcześniej nam nie przeszkadzały. To z kolei spowodowało chęć dokonania pewnych zmian. Zakup nowego domu czy mieszkania bez uzyskania kredytu hipotecznego bardzo często jest niemożliwy.
– Dla bezpieczeństwa codziennego funkcjonowania, w dobie ogólnych zawirowań na rynku pracy i zachowania płynności finansowej, zgromadzone oszczędności z ostrożności wolimy zostawić nietknięte. Dlatego też klienci szukają finansowania z jak najmniejszym wkładem własnym. Często decydują się na gorsze warunki cenowe kredytu tylko z tego powodu, aby nie angażować zbytnio zasobów posiadanych oszczędności - dodaje Sylwia Karbowska, dyrektor oddziału Gold Finance w Szczecinie.
Choć sytuacja przyszłych kredytobiorców jest lepsza niż na wiosnę, to kredyt mieszkaniowy jest dziś udzielany z obostrzeniami, z którymi jeszcze przed marcem tego roku nie mieliśmy do czynienia.
– Koronawirus zmienił podejście instytucji bankowych, jeśli chodzi o akceptację dochodów klientów. Banki bardziej wnikliwie analizują ich sytuację. Trudności z uzyskaniem kredytu mogą mieć osoby pracujące w branżach uznanych za ryzykowne bądź też zatrudnione na umowa zlecenie czy o dzieło - wylicza Sylwia Karbowska.
Duże znaczenie dla dalszej polityki kredytowej banków będą mieć restrykcje związane z drugą falą pandemii. Dotykają one coraz więcej branż. Mimo łagodzenia polityki kredytowej banki uważnie śledzą rozwój sytuacji, zarówno jeśli chodzi o kondycję gospodarstw domowych, jak i kształtowanie się cen nieruchomości.