Kolejni dwaj funkcjonariusze służby więziennej z Zakładu Karnego w Zamościu usłyszeli zarzuty niedopełnienia obowiązków. To konsekwencja ucieczki ze szpitala psychiatrycznego w Radecznicy mężczyzny podejrzanego o podwójne zabójstwo.
Przypomnijmy, że w pierwszej połowie listopada identyczne zarzuty usłyszało dwóch strażników, którzy 34-letniego Bartłomieja B. nie upilnowali, przez co uciekł im nocą z 6 na 7 października ze szpitala, gdzie trafił po próbie samobójczej dokonanej w zamojskim więzieniu.
Kiedy tymczasowo aresztowany zdejmował sobie kajdanki, opuszczał salę, szedł do łazienki i odginał kraty w oknie, przez które wyskoczył, obaj funkcjonariusze spali w najlepsze.
Nie zorientowali się, że mężczyzny, którego konwojowali nie ma, nawet gdy po upływie ok. 3 godzin zmieniali się na służbie z kolegami po fachu. Teraz zarzuty usłyszeli właśnie ci dwaj kolejni strażnicy.
Według śledczych powinni również odpowiadać za niedopełnienie obowiązków, bo przejmując nadzór nad aresztowanym nie sprawdzili nawet czy on w ogóle jest w szpitalu. Po prostu oparli się na zapewnieniach kolegów z nocnej zmiany, że wszystko jest w porządku.
– Czynności z nimi wykonano w dniu 3 grudnia. Żaden nie przyznał się do winy. Jeden natomiast zdecydował się złożyć wyjaśnienia – mówi Rafał Kawalec, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Dodaje, że ci dwaj mundurowi dopiero po upływie pół godziny zorientowali się, że Bartłomieja B. nie ma. Wówczas zawiadomili swoich przełożonych.
Uciekinier, któremu prokuratura zarzuca podwójne zabójstwo: ojca i brata był już wówczas daleko. Pościg za nim trwał półtora tygodnia. Bartłomieja B. zatrzymano w niewielkiej miejscowości na Podkarpaciu. Ukrywał się w opuszczonym domu. Przyznał, że chciał uciec za granicę.
Śledztwo w sprawie ucieczki mężczyzny nadal trwa. Prokuratura nie podaje jego szczegółów, ale też nie wyklucza na tym etapie stawiania w przyszłości zarzutów kolejnym osobom.
Przypomnijmy, że własne czynności w tej sprawie podjęła też służba więzienna. Wobec kilku funkcjonariuszy wszczeto postępowania dyscyplinarne. Zawieszono ich w czynnościach. Stanowiska stracili również ich szefowie: najpierw dyrektor okręgowy SW w Lublinie, później dyrektor ZK w Zamościu, a niedługo po tym, również jego zastępca. Na wszystkie te funkcje powołano już nowe osoby.