Od dzisiaj tylko 21 osób naraz może jechać najbardziej pojemnym z miejskich autobusów. Do najmniejszego wejdzie tylko 9 osób. To efekt ograniczeń zarządzonych przez ministra zdrowia. Nadliczbowi pasażerowie nie będą jednak wypraszani przez kierowców. MPK obiecuje wysłać na ulice wszystkie swoje przegubowce.
Obowiązujące od dzisiaj radykalne ograniczenia wprowadzone przez ministra zdrowia mają utrudnić rozprzestrzenianie się koronawirusa. Ministerialne rozporządzenie mówi, że w środkach transportu publicznego „można przewozić, w tym samym czasie, nie więcej osób, niż wynosi połowa miejsc siedzących”.
Efekt jest taki, że z dnia na dzień radykalnie spadła pojemność autobusów, choć trzeba przyznać, że od kilku dni jeżdżą pustawe. Najbardziej pojemny z przegubowy mercedes, jeszcze wczoraj mógł teoretycznie wozić 151 osób, w tym 109 na miejscach stojących. Od dzisiaj może zabrać już tylko 21 osób.
W przypadku 12-metrowych trolejbusów marki Ursus możliwy jest jednoczesny przewóz najwyżej 14 pasażerów. To i tak dużo w porównaniu z najkrótszymi pojazdami w taborze MPK Lublin, czyli 9-metrowymi autosanami. – Mogą zabrać na pokład maksymalnie 9 osób – przyznaje Weronika Opasiak, rzeczniczka przedsiębiorstwa.
Czy nadprogramowi pasażerowie będą wypraszani przez kierowcę? – Mamy nadzieję, że nie wystąpi taka konieczność – odpowiada Justyna Góźdź z Zarządu Transportu Miejskiego i przyznaje, że kierowca teoretycznie ma takie prawo. – Ale nie przenośmy na niego tej odpowiedzialności. Tym bardziej, że obowiązują strefy buforowe i wchodzenie w interakcję z pasażerami nie jest w tym okresie wskazane. Kierowca ma przede wszystkim się skupić na bezpiecznym prowadzeniu pojazdu.
Kto zatem będzie pilnował, żeby w autobusie nie było zbyt dużo ludzi? – Wydaje się, że odpowiednią służbą do egzekwowania tego przepisu mogłaby być, np. policja – odpowiada Góźdź. ZTM liczy jednak na to, że mieszkańcy sami będą przestrzegać ograniczeń. – Apelujemy, by nie wsiadali do pojazdu w przypadku przekroczenia maksymalnej liczby pasażerów.
Informacje o dopuszczalnej liczbie pasażerów mają być wywieszone na drzwiach każdego autobusu i trolejbusu. Jako pierwsze zrobiło to MPK Lublin, będące największym z przewoźników komunikacji miejskiej.
Miasto zapowiada, że w miarę możliwości krótsze autobusy będą zastępowane dłuższymi. – W ruchu będą wszystkie wozy przegubowe – deklaruje rzeczniczka MPK, która to spółka ma 27 długich trolejbusów i 68 autobusów. Obiecuje też wycofać z ulic najkrótsze, 9-metrowe autobusy. – Wyjątkiem będą linie nr 35, 54 i 70, gdzie wysyłanie większych pojazdów jest niemożliwe ze względu na wąskie uliczki i małe pętle nawrotowe – zastrzega Opasiak.
Według ZTM przestrzeganie wprowadzonych ograniczeń jest realne. – Średnia liczba pasażerów w pojeździe w godzinach szczytu oscyluje pomiędzy 10 a 20 osób. Niemniej jednak mogą pojawiać się pojedyncze sytuacje, np. na kursach szczytowych, gdzie liczba pasażerów może być większa i wówczas działanie przepisu nie będzie miało zastosowania – stwierdza ZTM w wydanym komunikacie.
Mimo próśb opozycyjnych radnych PiS, nie zostaną przywrócone rozkłady jazdy obowiązujące przed cięciami wprowadzonymi 18 marca. – Utrzymujemy obecne rozkłady – mówi nam rzeczniczka ZTM. Z kolei prezydent deklaruje, że miasto może wysłać w trasę dodatkowe pojazdy, jeśli będzie to potrzebne.
– Mamy przygotowane autobusy rezerwowe – zapewnia Krzysztof Żuk. – Jeśli mieszkańcy sygnalizują, że jest nadmierna liczba pasażerów, to w każdej chwili może być podstawiony, w szczycie i poza szczytem, dodatkowy autobus.