Pierwsza kolejka nowego sezonu i od razu sporego kalibru niespodzianka. Motor przegrał w Kraśniku ze Stalą 1:2, chociaż prowadził od 18 minuty i niemal 70 minut grał z przewagą jednego zawodnika. Jak spotkanie oceniają trenerzy obu ekip?
Mirosław Hajdo (Motor Lublin)
– Na początek gratuluję gospodarzom zwycięstwa. Nie przypuszczałem, że w takich okolicznościach, w jakich nam się mecz ułożył, można to spotkanie przegrać, mimo wielu dogodnych sytuacji do tego, by odwrócić losy spotkania. Michał Grunt miał fajną sytuację na 2:0, wyszedł sam na sam, ale sędzia nie dopatrzył się karnego. Natomiast w drugiej sytuacji, w której zawodnik rywali kopnął Rafała Grodzickiego w nogę widział już karnego. To jednak nie zmienia faktu, że wynik jest dla nas niekorzystny. Pozytywnie odbieram zaangażowanie i grę chłopaków, bo robili wszystko, żeby tego meczu nie przegrać. W niektórych sytuacjach naprawdę brakowało niewiele. Bardzo chcieli, ale szczęście nie było po naszej stronie i nam nie sprzyjało. Na pewno nic nie będziemy zmieniać w naszym sposobie grania, będziemy go jednak udoskonalać. Pod względem wolicjonalnym nie mam chłopakom nic do zarzucenia. Popełniliśmy dwa błędy jako zespół i straciliśmy dwie bramki w końcówce pierwszej połowy. To nas najbardziej boli. Oni teraz w szatni doskonale o tym wiedzą. Myślę też, że mimo przegranego meczu, zawodnicy nie zasłużyli na to, w jaki sposób reagowali niektórzy kibice na zawodników. Dziękujemy za doping, bo byliśmy wspierani naprawdę mocno do końca meczu. Niestety, nie udało się odwrócić losów spotkania, nad czym bardzo ubolewamy.
Jarosław Pacholarz (Stal Kraśnik)
– Dziękuję za gratulację. Myślę, że trener trafnie streścił te zawody. Na naszych odprawach przedmeczowych często pojawia się motyw 300 spartan. I takich właśnie spartan widziałem w mojej drużynie. Gra defensywna była na naprawdę dobrym poziomie, ale trzeba też oddać, że mieliśmy sporo szczęścia, bo przy sytuacji 0:1, grając w dziesięciu, bardzo trudno było odwrócić losy tego spotkania. Dwa stałe fragmenty nam to na pewno ułatwiły, zdobyliśmy dwie bramki i skupiliśmy się tylko na obronie tego rezultatu. Widać, że Motor z całych sił dążył do odwrócenia losów spotkania i w kilku sytuacjach moi zawodnicy wybijali piłkę z linii bramkowej. Chwała im za to poświęcenie, o którym mówiliśmy na odprawie. Wszystko się sprawdziło. Chłopaki są teraz zmęczeni, wypompowani, ale szczęśliwi. Jeszcze raz serdecznie im gratuluję, bo zasłużyli na brawa, jeśli chodzi o cechy wolicjonalne. Jeżeli chodzi o wartość czysto piłkarską, to widać była, że ta inauguracja nas troszkę usztywniła. Pierwsze minuty nie były takie, jak byśmy sobie tego życzyli. Przed nami jeszcze dużo pracy, ale takie wyniki na pewno cementują drużynę. Sukces rodzi się w bólach i my mamy trzy punkty po zwycięstwie z bardzo mocnym rywalem i kandydatem do awansu. Na pewno trzeba pochwalić Motor i ich grę. Myślę, że ten zespół dalej jest głównym kandydatem do awansu. W obronie trenera Hajdy apeluję o cierpliwość, bo lublinianie stworzyli w tym meczu mnóstwo sytuacji, ale niestety w piłce nożnej tak czasem jest, że nic nie chce wpaść. I byliśmy świadkami właśnie takiego spotkania.