Stop złodziejskim wywłaszczeniom – takie było główne hasło marszu zorganizowanego w sobotę w Zamościu przez przeciwników rządowych planów budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego i prowadzących do niego linii szybkich kolei. To był już kolejny taki protest. Na pewno nie ostatni. Tym razem jeszcze pokojowy.
Trasę z parkingu w pobliżu kolejowego przystanku Zamość Starówka ulicami Peowiaków i Piłsudskiego aż na Rynek Wielki w Zamościu przeszło kilkaset osób. Nie dało się ich nie zauważyć i nie usłyszeć. Mieszkańcy miasta i gminy Zamość, ale również Izbicy i okolic oraz Krasnegostawu i sąsiadujących z nim miejscowości szli z transparentami, wznosząc co chwila głośne okrzyki. Były gwizdy, wyły syreny.
Podobnie jak przy poprzednich protestach wszyscy jasno mówili „tak” dla rozwoju Polski, ale równie kategorycznie „nie” dla sposobu, w jaki rząd oraz powołana przez niego spółka CPK zamierza swoją inwestycję realizować. Tym razem pod adresem rządzącej partii i jej koalicjantów padło wyjątkowo wiele gorzkich słów, a także zapowiedzi, że podczas nadchodzących wyborów parlamentarnych oburzeni ludzie pokażą władzy, jaki mają stosunek do jej sposobu rządzenia. Atmosferę znacząco podgrzewali obecni na marszu działacze Agrounii.
Kiedy była mowa o ludziach, którzy w związku z rządową inwestycją mieliby stracić swoje domy, firmy, pola, równie często jak słowo „wywłaszczenia” pojawiało się określenie „wysiedlenia”. Protestujący przekonywali, że za stawki wykupu ziemi i nieruchomości, jakie przewidywane są m.in. w procedowanej jeszcze nowelizacji Ustawy o gospodarce nieurchomościami nikt nie będzie w stanie kupić sobie domu podobnego do tego, w którym obecnie mieszka.
„Dlaczego Prawo i Sprawiedliwość jest gotowe zapłacić po 100 tys. zł za swoje słynne ławeczki w kształcie Polski, a kobiecie z Mazowsza, która zgodziła się przystąpić do Programu Dobrowolnych Nabyć pod CPK oferuje się trochę ponad 120 tys. za jej dom z garażem?”, „Czemu, jeśli jakaś firma kupuje ziemię pod inwestycję, to płaci za metr nawet 200 złotych, a nam oferuje się 5” – to tylko dwa z wielu publicznie stawianych pytań.
– Ta inwestycja będzie budowana na krzywdzie ludzkiej, a coś co budowane jest na krzywdzie przynosi katastrofalne skutki. I takie same skutki odniesie ona na terenie całego kraju. Trzeba jasno powiedzieć, że nie będzie ludzi, którzy w mniejszym lub większym stopniu nie zostaną poszkodowani – przekonywał Arkadiusz Danielak z Izbicy. Mówił też o walorach turystycznych, przyrodniczych i środowiskowych, które z powodu CPK również ucierpią.
– Tereny na Zamojszczyźnie, jak również w powiecie krasnostawskim to ziemie, które żywią tysiące Polek i Polaków, a zostaną bezpowrotnie zabetonowane – argumentował Tadeusz Szymańczak, rolnik z województwa mazowieckiego, który już kolejny raz uczestniczył w proteście w naszym regionie.
W sobotnim marszu szli przede wszystkim ci, którzy obawiają się, że mogą zostać pozbawieni dachu nad głową, często były to wielopokoleniowe rodziny.
– Proponując nam złodziejskie odszkodowania wyrzucą nas po prostu na bruk – mówiła z żalem Joanna Maślana ze Zwódnego pod Zamościem, organizatorka protestu. – My naszych domów nie opuścimy. Przewiduję, że dojdzie do rozwiązań siłowych. Ta władza chyba tylko to potrafi – podsumował Szymańczak.