Tumany kurzu wciąż unoszą się w powietrzu po niedzielnym meczu w PGE Ekstralidze i przez najbliższe kilka dni na pewno nie opadną. Speed Car Motor Lublin zbliżył się do utrzymania w elicie, ale jeszcze musi wstrzymać się ze świętowaniem. Działaczom klubu nie przeszkadza to jednak w realizowaniu bardziej odległych planów: kompletowaniu składu na nowy sezon
Wygrana 50:40 w rewanżu z truly.work Stalą Gorzów oraz zwycięstwo 91:89 w dwumeczu z tym zespołem dały w pełni zasłużone 3 punkty w ligowej tabeli. „Koziołki” zajmują teraz szóstą lokatę: tę, która daje pewne utrzymanie w najlepszej lidze świata. Korki od szampana będą jednak mogły wystrzelić dopiero 23 sierpnia - wtedy Motor zmierzy się na wyjeździe z MRGARDEN GKM Grudziądz. Równie ważne będzie też to, co w domowym starciu z forBET Włókniarzem Częstochowa zrobią żużlowcy gorzowskiej Stali, którzy tracą do rywali ze wschodu Polski tylko jeden punkt.
4 rozwiązania
Ten sportowy dylemat może się rozwinąć na cztery sposoby. Pierwszy z nich to wygrana drużyn z Lublina i Gorzowa. Wtedy utrzymane zostaje status quo. Podobnie będzie w przypadku zwycięstwa Motoru i porażki Stali oraz przegranej obu tych ekip. Jeśli jednak „Koziołki” okażą się słabsze, a „Stalówka” pokona Włókniarza, wtedy klub z Lublina wyląduje w barażach i walka o utrzymanie będzie trwać dalej.
Działacze Speed Car Motoru Lublin nie tracą czasu i nie czekają, aż sprawa pozostania w elicie się rozstrzygnie. Jest to trochę hazardowa taktyka, bo kartą przetargową z obecnymi i nowymi zawodnikami będzie właśnie to, czy „Koziołki” pojadą w przyszłym roku w PGE Ekstralidze. Warto jednak już zawczasu wybadać grunt, po którym się stąpa.
Stadionowy serial
W głowie musimy mieć też cały czas to, że serial zatytułowany „Nowy stadion żużlowy w Lublinie” będzie miał jeszcze co najmniej kilka odcinków. Pytanie tylko, czy doczekamy się szczęśliwego zakończenia. Głupio by było, gdyby żużlowcy podpisywali kontrakt z klubem, który nie ma stadionu. Pewnym gwarantem tego, żeby jednak do takiej sytuacji nie doszło, ma być utworzenie harmonogramu działań, dotyczącego modernizacji obiektu przy Al. Zygmuntowskich. Władze miasta, w porozumieniu z klubem, będą musiały wskazać stadion zastępczy, na którym Motor będzie mógł występować w czasie remontu przy Z5.
Nowy sezon, znane twarze
Negocjacje trwają jednak w najlepsze. Speed Car Motor Lublin oficjalnie potwierdził, że porozumiał się z Wiktorem Lampartem, Pawłem Miesiącem i Mikkelem Michelsenem. Warunkiem podpisania przez nich nowych umów jest utrzymanie w PGE Ekstralidze.
Decyzja o dogadaniu się z tymi zawodnikami nie powinna dziwić, bo pierwszy z nich jest jednym z najbardziej perspektywicznych juniorów w lidze. Na dodatek, już na dobre zadomowił się w reprezentacji Polski pod okiem trenera Rafała Dobruckiego. Natomiast „Łełek” wywalczył sobie swoje miejsce w PGE Ekstralidze.
Największym zwycięzcą z tej trójki wydaje się być jednak Michelsen. Duńczyk przychodził do Lublina z łatką „ekstraligowego niewypału”, a przerodził się w jeźdźca z prawdziwego zdarzenia, lidera zespołu. Nie powinno więc dziwić, że i klub i kibice chcą widzieć go u siebie w kolejnym sezonie, występującego w żółto-biało-niebieskich barwach.
Warto dodać, że w zespole pozostanie również drugi z młodzieżowców Wiktor Trofimow, który ma ważny kontrakt do 2020 roku. To też dobra wiadomość dla lubelskiej drużyny.
Lista życzeń
Dla zdrowia własnego i sympatyków „czarnego sportu” w Lublinie, działacze Motoru będą musieli poszukać na rynku żużlowców, którzy wzmocnią ten kolektyw. Z obecnego składu kandydatami do pozostawienia są jeszcze Grigorij Łaguta i Robert Lambert. Rosjanin wniósł do zespołu nową jakość, a Brytyjczyk nie raz pomagał kolegom, startując z pozycji rezerwowego. Jedną wielką niewiadomą jest za to Grzegorz Zengota, a raczej jego forma. Z powodu dotkliwej kontuzji „Zengi” nie miał nawet okazji do pokazania lubelskiej publiczności swoich umiejętności.
Głównym kandydatem do opuszczenia zespołu jest Dawid Lampart. PGE Ekstraliga po prostu go przerosła. Nie wiadomo także, co z Andreasem Jonssonem, który po kontuzji z początku sezonu był ewidentnie zagubiony.
Poszukiwania nowych żużlowców można zacząć od dosyć oczywistego miejsca, czyli od Torunia. Miejscowy Get Well po raz pierwszy w swojej historii pożegnał się już z najlepszą ligą świata. Właściciel klubu - Przemysław Termiński - powiedział w rozmowie z Eleven Sports, że w przyszłym roku jego drużyna może zostać gruntownie przemodelowana. To oznacza, że na rynek trafią tacy zawodnicy jak Jason Doyle, Niels Kristian Iversen czy bracia Chris i Jack Holderowie.
Australijski mistrz
Najbardziej łakomym kąskiem, nie tylko dla Motoru Lublin, jest pierwszy z wymienionych sportowców. Australijczyk jest nie tylko byłym indywidualnym mistrzem świata z 2017 roku (takim samym osiągnięciem, tyle że z 2012 roku może się pochwalić Chris Holder), ale w tym sezonie był jedynym pewniakiem w składzie Get Well. W kilku meczach tylko on nawiązywał równą walkę z rywalami.
W kontekście zmiany barw klubowych często pojawia się również nazwisko Krzysztofa Kasprzaka. Doświadczony żużlowiec wystąpił w niedzielnym spotkaniu z Motorem. Zapytany przez reportera stacji nSport+ o ewentualny transfer do Lublina odpowiedział dyplomatycznie, że dopiero czas pokaże, co go spotka w przyszłości. Zadeklarował jednak, że jeżeli Stal będzie chciała go zakontraktować na nowy sezon, to zostanie w Gorzowie Wielkopolskim.