W stadninie koni w Janowie Podlaskim od kilku dni rządzi tylko prezes. Jego zastępca zrezygnował ze stanowiska. Tymczasem, za niespełna miesiąc odbędzie tu słynna aukcja Pride of Poland.
–Pan Przemysław Bartoszek złożył rezygnację ze względów rodzinnych. Ale ze stadniny nie odchodzi, nadal tu pracuje jako lekarz weterynarii– potwierdza prezes Marcin Oszczapiński. Jest tu szefem od marca. A jego nominację poprzedziły protesty pracowników, którzy nie chcieli, by na to stanowisko KOWR powołał Hannę Sztukę. Załoga dopięła swego po kilkudniowej blokadzie bramy głównej do stadniny.
– Z tego co mi wiadomo, zarząd ma być teraz jednoosobowy –dodaje Oszczapiński, który wcześniej był związany ze Stacją Hodowli i Unasieniania Zwierząt w Bydgoszczy. Od początku zapewniał, że nie przewiduje w stadninie rewolucji, a raczej ewolucję. – Dość dobrze znam Janów i pracowników, zwłaszcza ten filar produkcji bydła – podkreślał w rozmowie z nami.
Obecnie, pracy w tym miejscu nie brakuje, bo to już ostatnia prosta przed sierpniową imprezą. – Po naszej stronie jest organizacja czempionatów, a aukcją zajmuje się Polski Klub Wyścigów Konnych– zaznacza prezes. Pride of Poland ma się odbyć 13 sierpnia. A wśród lokomotyw tegorocznej licytacji eksperci wymieniają m.in. klacze El Esmerę z Michałowa i Paternę z Janowa Podlaskiego.
Aukcja, podobnie, jak w latach poprzednich będzie otwarta dla publiczności, ale liczba miejsc jest ograniczona. Bilety w cenie 50 zł można kupić za pośrednictwem portalu www.ebilet.pl.
Ubiegłoroczna licytacja okazała się wyjątkowo pechowa dla państwowych stadnin. Za niektóre konie do tej pory nie zapłaciło kilku kupców. Po podliczeniu wychodzi, że wynik to nie blisko 1,6 mln euro, tylko 641 tys. euro. A z wystawionych 20 koni, udało się pomyślnie sprzedać 10 z nich.
W janowskiej stadninie hoduje się ok. 500 koni i 400 krów. Nad wszystkim czuwa ok. 80 pracowników.