Zawodniczki Tomasovii lubią zaskakiwać. Przed tygodniem z problemami uporały się z najgorszym zespołem grupy czwartej – Maratonem Krzeszowice 3:1. A w ramach siódmej kolejki pokonały w Krakowie znacznie wyżej notowaną Wisłę 3:0.
W pierwszym secie podopieczne trenera Stanisława Kaniewskiego spisały się bardzo dobrze. Szybko wypracowały sobie kilka punktów przewagi i ostatecznie wygrały do 21. Trochę inaczej było w drugiej partii.
Tym razem trwała zacięta walka w stylu punkt za punkt. Aż do końcówki. Wtedy Tomasovia odskoczyła na 23:19 i wydawało się, że za chwilę zakończy drugie rozdanie. Gospodynie miały jednak swoje plany i niedługo później na tablicy wyników pojawił się rezultat 24:23 dla niebiesko-białych. Na szczęście to przyjezdne zdobyły zwycięski punkt.
W trzecim secie to „Biała Gwiazda” w wielu fragmentach była na prowadzeniu, a drużyna trenera Kaniewskiego musiała gonić. W końcówce ekipa z Krakowa prowadziła nawet 21:17. Roztrwoniła jednak tę przewagę, bo tomaszowianki triumfowały ostatecznie 27:25. A dzięki temu zgarnęły ważne trzy punkty w starciu z sąsiadem z ligowej tabeli.
– Mecz nie był łatwy mimo wyniku 3:0. Różnie układały się te sety. Zespół z Krakowa wcześniej nie przegrał u siebie i widać było, że poza pierwszą częścią spotkania radził sobie naprawdę dobrze. To był dla nas mecz za sześć punktów, dlatego bardzo cieszy, że dziewczyny wytrzymały ciśnienie. Jak się naciska, to przeciwnik zawsze popełnia błędy. I my naciskaliśmy zagrywką, a do tego dobra grą w polu. Brawa dla dziewczyn. Może to nie był rewelacyjny występ, ale w najważniejszych momentach mieliśmy przewagę. Szczęście też było po naszej stronie – ocenia trener Kaniewski.
Tym razem szkoleniowiec miał już do dyspozycji Julię Wałek, która wróciła po kontuzji. Z dobrej strony pokazała się także Maja Kaczmarczyk. – Mamy jeszcze pewne wahania formy, ale z każdym meczem jest coraz lepiej. Widać, że ciężka praca nie idzie na marne. Cieszy też, że Maja weszła na parkiet z ławki i rozegrała bardzo dobre zawody. Słowa znania dla niej. Cieszy, że mamy równy zespół i kiedy wchodzi ktoś z poza szóstki to nie widać różnicy – dodaje opiekun niebiesko-białych.
W weekend wolne miał drugi z naszych klubów – AZS UMCS Volley. Lublinianki miały zagrać w Olsztynie z tamtejszym Chemikiem, ale spotkanie zostało przełożone dopiero na 5 stycznia.
Wisła Kraków – Tomasovia Tomaszów Lubelski 0:3 (21:25, 23:25, 25:27)
Tomasovia: Wąsik, Klisiak, Świerkosz, Orzyłowska, Rodak, Staworzyńska, Wiśniewska (libero) oraz Kaczmarczyk, Wałek.