Już dzisiaj swój mecz 29. kolejki rozegrają piłkarze Wisły. Drużyna Mariusza Pawlaka zmierzy się z Pruszkowie z tamtejszym Zniczem (godz. 18). Obie drużyny w tabeli dzieli tylko punkt, a na razie wyżej są Adrian Paluchowski i jego koledzy.
Kto prześledził ostatnie wyniki drużyny z Pruszkowa, ten musi dojść do wniosku, że to zespół nieobliczalny. Kilka tygodni temu piłkarze Mariusza Misiury rozbili KKS Kalisz aż 5:0. I to na wyjeździe. A ten sam KKS tydzień wcześniej łatwo ograł w Puławach Dumę Powiśla 3:1. Ostatnio najbliższy rywal Wisły udane występy przelata zdecydowanie gorszymi. Potrafił urwać punkt Stali Rzeszów, ale i stracić dwa przeciwko Sokołowi Ostróda. A w minioną sobotę Znicz przyjął pięć bramek w Stężycy, chociaż trzeba dodać, że Radunia cztery zdobyła między 83, a 90 minutą spotkania.
– Rzeczywiście, zmierzymy się z rywalem, po którym nie wiadomo, czego się tak naprawdę spodziewać. Potrafią rozegrać bardzo dobre zawody, żeby za chwilę pokazać, że są zupełnie pod formą. Wiemy, że przeciwnik ma swoje problemy i będzie w piątek osłabiony, dlatego postaramy się to wykorzystać. Na razie nasza dobra seria jest krótka, ale chcemy ją podtrzymać i mamy nadzieję, że uda się przywieźć do Puław jakieś punkty – mówi Krystian Puton.
Pomocnik Wisły przyznaje, że ostatnio drużyna zaczynała już wątpić, czy potrafi jeszcze grać w piłkę. – To bardzo mocne słowa, ale rzeczywiście coś w tym jest. Nie da się ukryć, że byliśmy w dołku i nie potrafiliśmy z niego wyjść. Najpierw udało się jednak uratować remis z Radunią Stężyca, a ostatnio wygrać w Elblągu. Na pewno potrzebowaliśmy takich meczów, a zwłaszcza zwycięstwa. Udowodniliśmy sobie, że jednak potrafimy wygrywać z dobrymi zespołami i to na ich boisku – przyznaje Krystian Puton.
A jakie plany na końcówce sezonu ma Duma Powiśla? – Na pewno liga się jeszcze dla nas nie skończyła. Jest sześć kolejek do rozegrania i będziemy chcieli zdobyć, jak najwięcej punktów. Na razie koncentrujemy się na Pruszkowie. Chcemy zagrać tam dobre spotkanie – zapewnia zawodnik Wisły.
Jeżeli chodzi o osłabienia w drużynie gospodarzy piątkowych zawodów, to za kartki będzie pauzował Lukas Hrnciar. Słowak w Stężycy obejrzał ósme i dziewiąte „żółtko” w obecnych rozgrywkach. Czwarte raz upomniany został za to Japończyk Shuma Nagamatsu i jego też zabraknie na boisku. A trzeba dodać, że to dwóch z trzech najlepszych strzelców Znicza. Pierwsze miejsce w klubowej klasyfikacji zajmuje Mariusz Gabrych – autor siedmiu trafień. Hrnciar ma ich na koncie pięć, a Nagamatsu cztery.