Niespodzianka w Puławach. Wisła po raz pierwszy od niemal roku przegrała na swoim stadionie. Trzy punkty ze stadionu MOSiR wywiozła w sobotę Stal Kraśnik, która triumfowała w derbach 1:0. Po końcowym gwizdku trener Jacek Magnuszewski oddał się do dyspozycji zarządu.
Ostatni raz spotkanie przed własną publicznością bez choćby punkty Duma Powiśla zakończyła 30 września 2018 roku, kiedy przegrała z Podhalem Nowy Targ 0:1. W 16 kolejnych występach u siebie puławianie zanotowali: dziewięć zwycięstw i siedem remisów.
W pierwszej połowie nic nie zapowiadało, że gospodarze zakończą zawody z pustymi rękami. To był raczej typowy mecz na 0:0. Obie drużyny miały problemy ze stwarzaniem sytuacji. Po stronie miejscowych próbowali: Krystian Puton i Michał Zuber, ale Jakub Borusiński nie miał problemów z obroną tych strzałów.
Po zmianie stron lepiej zaczęła Wisła, ale z gola cieszyli się goście. Główną bronią Stali są stałe fragmenty gry. I po raz kolejny punkty udało się wywalczyć właśnie w taki sposób. Paweł Kaczmarek dośrodkował z rzutu rożnego, a Rafał Król głową zaliczył swoje 12, ligowe trafienie w obecnych rozgrywkach.
Ostatnie pół godziny? Gospodarze robili wszystko, żeby doprowadzić do wyrównania. Najlepszą szansę zmarnował Maciej Wojczuk. Jego główka zamiast do siatki zatrzymała się na słupku. Wisła naciskłada, naciskała, ale nic już nie zdziałała. I ostatecznie to piłkarze Jarosława Pacholarza zabrali do domu wszystkie, trzy „oczka”.
ZDANIEM TRENERÓW
Jarosław Pacholarz (Stal)
– Przyjechaliśmy do Puław z chęcią sprawienia niespodzianki. Tak naprawdę cały mecz o tym myśleliśmy i staraliśmy się to zrealizować. Sam mecz nie obfitował w sytuacje w pierwszej połowie, dominowała przede wszystkim walka. Z naszej strony za dużo było niedokładności. Nie weszliśmy dobrze w to spotkanie i nie mieliśmy zbyt wielu okazji, podobnie, jak przeciwnik. Gra defensywna była na dobrym poziomie. Po przerwie było wiadome, że to będzie mecz do pierwszej bramki. Kto strzeli ten z dużym prawdopodobieństwem wygra. Tak się stało. Trzeba przyznać, że w ostatnich minutach broniliśmy się wręcz rozpaczliwie. Na szczęście dobra gra w defensywie, konsekwencja, determinacja i dyscyplina taktyczna spowodowała, że dowieźliśmy wynik do końca. Bardzo się cieszymy, bo Wisła nie przegrała u siebie od roku. Gratuluję chłopakom, bo wykonali tytaniczną pracę.
Jacek Magnuszewski (Wisła)
– Rywale okazali się konsekwentnym zespołem. Chcieliśmy dominować, grać do przodu i stwarzać sytuacje. Brakowało nam dokładności, ostatniego podania i takiego wyrachowania pod bramką przeciwnika. Trzeba też powiedzieć uczciwie, że mamy problemy kadrowe i jakości trochę nam zabrakło. Na to co stworzyliśmy dośrodkowań powinniśmy strzelić przynajmniej jedną bramkę. A wtedy mecz ułożyłby się inaczej. Stal czekała na swoją sytuację i wykorzystała stały fragment gry. Mimo że poświęciliśmy sporo czasu, żeby pokazać zawodnikom, który zawodnik jest groźny u rywali, kto strzela bramki. Krycie indywidualne też było ustawione. Nie ustrzegliśmy się jednak błędu i przez to przegraliśmy. Twierdza padła, punkty nam uciekły. Jako trener odpowiadam za drużynę i wynik sportowy. Po tej porażce wypada mi się oddać do dyspozycji zarządu. Trzeba spokojnie porozmawiać o tym co się dzieje, być może coś zmienić. Nie będę się kurczowo trzymać stołka. Mimo wszystko chcę pochwalić drużynę za determinację i za walkę. Przegraliśmy przez jeden błąd indywidualny.
Wisła Puławy – Stal Kraśnik 0:1 (0:0)
Bramka: R. Król (59).
Wisła: Socha – Wolanin, Kiczuk, Rogala, Barański, Zmorzyński (77 Kacprzycki), Kobiałka (83 Szczotka), Puton K. (72 Stanisławski), Chudyba (62 Bernat), Wojczuk (87 Żelisko), Zuber.
Stal: Borusiński – Gajewski, Kudriawcew, Tadrowski, Świech, Czelej, Kaczmarek, Misiak (78 Skrzyński), R. Król, K. Król, Maj (68 Wawryszczuk).
Sędziował: Arkadiusz Nestorowicz (Biała Podlaska).