W poniedziałek odbyła się telekonferencja pomiędzy wicepremierem Jarosławem Gowinem, a właścicielami stoków narciarskich. Rozmowa dotyczyła możliwości ich otwarcia w nadchodzącym sezonie przy zastosowaniu reżimu sanitarnego.
Rozmowy pomiędzy przedstawicielami branży narciarskiej i rządem trwają od dłuższego czasu, ale ostatnie sygnały płynące z Warszawy, właścicieli ośrodków nie napawały optymizmem.
Najwięcej zmartwień wywołała zeszłotygodniowa wypowiedź wicepremiera Jarosława Gowina, który zasugerował, że stoki, ze względu na pandemię, powinny być zamknięte. Ich właściciele zaczęli liczyć straty i apelować o kompromis.
W poniedziałek w południe odbyło się zdalne spotkanie przedsiębiorców zajmujących się prowadzeniem ośrodków w całym kraju z ministrem Gowinem. Nastroje po tym spotkaniu są trochę lepsze.
- Myślę, że istnieje szansa na kompromis, na który wszyscy czekamy. Widać już małe światełko w tunelu - przyznaje Piotr Rzetelski ze stowarzyszenia Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne, właściciel ośrodka w Chrzanowie. - Nam nie chodzi o to, żeby w tym sezonie zarobić, tylko o to, żeby przetrwać do następnej zimy. Jesteśmy w stanie zastosować do wszelkich wytycznych, zadbać o odległości, separację ruchu, obniżenie przepustowości. Zapewnimy bezpieczeństwo, ale oczekujemy zgody na prowadzenie działalności - mówi przedsiębiorca.
Czy poniedziałkowe rozmowy przyniosą skutek powinniśmy dowiedzieć się w tym tygodniu. Zgłoszone przez branżę propozycję ocenić ma jeszcze m.in. Główny Inspektorat Sanitarny. Jeśli wszystko pójdzie po myśli przedsiębiorców, gdy tylko spadnie temperatura, będą mogli uruchomić naśnieżanie.