Do 17 września do północy komitety wyborcze mają czas na zgłaszanie kandydatów w październikowych wyborach. Przy układaniu list największe problemy dotyczą parytetów, choć oficjalnie ugrupowania zapewniają, że nie mają z tym kłopotów.
W kuluarach można usłyszeć historie dotyczące „pożyczania” kandydatek pomiędzy konkurencyjnymi ugrupowaniami.
– W jednym z powiatów mieliśmy rozmowę z innym komitetem w sprawie „przewędrowania” jednej osoby na naszą listę, ale finalnie nie okazało się to koniecznie. Takie sytuacje się zdarzają, ale są incydentalne i dotyczą raczej osób bezpartyjnych – mówi nam działacz jednej z dużych partii politycznych.
Chodzi o obowiązujące w wyborach samorządowych parytety. Zgodnie z nimi, na listach wyborczych do rad gmin powyżej 20 tys. mieszkańców, rad powiatów i sejmików województw kandydaci każdej z płci muszą mieć co najmniej 35 proc. miejsc.
– Oznacza to, że jeśli na liście jest siedem miejsc, to musi się na niej znaleźć co najmniej troje kobiet lub mężczyzn – tłumaczy Daniel Drzazga, dyrektor delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Lublinie.
W oficjalnych rozmowach przedstawiciele partii politycznych zapewniają, że problemu ze znalezieniem kobiet chętnych do startu w wyborach nie mają.
– Nawet przed wprowadzeniem parytetów zawsze mieliśmy ich dużo na listach. Teraz zbieramy tego owoce. Obecnie w sejmiku wśród siedmiorga naszych radnych są cztery panie. W żadnym innym klubie nie ma takiej sytuacji – mówi Krzysztof Grabczuk, wicemarszałek województwa i wiceprzewodniczący lubelskiej PO.
Rzeczywiście, na 33 radnych sejmiku płeć piękna ma tylko siedem przedstawicielek. Oprócz czterech pań z PO, dwie są związane z PiS, a jedna z PSL.
– W naszych szeregach i wśród naszych sympatyków mamy dużo kobiet. W niektórych gminach czy powiatach na listach może być nawet więcej kobiet niż mężczyzn. Taką sytuację mamy np. w powiecie łęczyńskim – mówi Konrad Sawicki, rzecznik PiS w okręgu lubelskim.
Podobne deklaracje słyszymy od przedstawiciela ludowców. – W wyborach do sejmiku w okręgu chełmskim wystawiamy cztery kandydatki i czterech kandydatów – informuje Daniel Słowik, dyrektor biura Zarządu Wojewódzkiego PSL w Lublinie.
O parytetach muszą pamiętać nie tylko partie polityczne.
– Początkowo mieliśmy pewne obawy, czy uda nam się znaleźć wystarczającą liczbę kobiet. Okazały się jednak nieuzasadnione, bo nie musieliśmy specjalnie namawiać pań do startu w wyborach – mówi Szymon Pietrasiewicz z komitetu Miasto dla Ludzi Lubelski Ruch Miejski, który wystawi kandydatów do Rady Miasta i na prezydenta Lublina. – Na przykład w okręgu nr 2 (obejmuje m.in. osiedla LSM – red.), na ten moment na liście jest tylko dwóch mężczyzn – dodaje Pietrasiewicz.
Nazwiska kandydatów komitety mogą zgłaszać do poniedziałku, 17 września do północy w miejskich, powiatowych i gminnych komisjach wyborczych. Większość z nich przyjmowanie zgłoszeń powinno rozpocząć dzisiaj.