Wyraźnym liderem wśród kandydatów do Sejmu z powiatu puławskiego jest Jakub Kulesza. Na lubelską "jedynkę" z listy Konfederacji zagłosowało ponad 24 tysiące osób. Drugie miejsce zajęła startująca z okręgu chełmskiego, Monika Pawłowska z SLD, a trzecie - Krzysztof Szulowski z Prawa i Sprawiedliwości.
Lider lubelskich Konfederatów zdobył dokładnie 24 406 głosów - to trzeci wynik w Polsce, jeśli chodzi o to ugrupowanie. To ponad dziesięć razy więcej, niż cztery lata temu. Jakub Kulesza, były poseł Ruchu Kukiz'15, zapewnił sobie tym samym kolejną (drugą) kadencję w Sejmie. Tym razem w ramach nowej formacji utworzonej przez Janusza Korwin-Mikkego, Roberta Winnickiego i Grzegorza Brauna.
- Otrzymałem więcej głosów, niż w ostatnich wyborach, więc mogę powiedzieć, że ciężka praca przez ostatnie cztery lata zaowocowała - mówi poseł Kulesza. Jak przyznaje, powstanie Konfederacji było również jego inicjatywą, a nową kadencję będzie chciał poświęcić na ugruntowanie jej pozycji w Sejmie jako "jedynej, prawdziwej prawicy".
Drugie miejsce pod względem ilości zdobytych głosów wśród kandydatów z powiatu puławskiego zdobyła Monika Pawłowska. Działaczka Wiosny Roberta Biedronia, która do wyborów szła wspólnie z partią Razem i SLD, do parlamentu startowała z okręgu chełmskiego. Jako "jedynka" zdobyła najwięcej głosów ze swojej listy - 12 916. To wystarczy do otrzymania mandatu.
Reprezentować interesy regionu
Do Sejmu dostał się także szef puławskich struktur Prawa i Sprawiedliwości, Krzysztof Szulowski. Startując z miejsca szóstego na lubelskiej liście swojej partii, otrzymał 9764 głosy. To o ponad 2,5 tys. głosów więcej, niż w roku 2015. Warto dodać, że pod względem otrzymanego poparcia polityk pochodzący z gminy Janowiec pokonał Lecha Sprawkę, który otrzymał wyższe miejsce na liście.
- Cieszę się z sukcesu całej partii, ale także ze swojego osobistego wyniku. Za nami trudna kampania, w której mogliśmy obserwować wysokie zaangażowanie ze strony większości kandydatów. W nowej kadencji postaram się jak najlepiej reprezentować interesy całego regionu, a w szczególności powiatu puławskiego - mówi poseł Krzysztof Szulowski. Jako swoje priorytety wymienia wspieranie lokalnych zakładów pracy, pomoc instytutom badawczym oraz rozwój drogownictwa.
"Nie ma dramatu"
Pozostałym kandydatom nie poszło już tak dobrze. Najlepszy wynik wśród przegranych zdobył Paweł Nakonieczny z Koalicji Obywatelskiej, ale jego 4123 głosy nie wystarczą do zdobycia mandatu. Biorąc pod uwagę rezygnację ze startu w wyborach posła Włodzimierza Karpińskiego, powiat puławski straci więc jednego ze swoich przedstawicieli w nowym parlamencie.
- Nie udało się wygrać, ale kilka tysięcy ludzi na mnie zagłosowało, więc nie ma dramatu. Być może kampanię należało rozpocząć wcześniej, ale sądzę, że kilka ważnych spraw udało mi się poruszyć. Jak choćby szkodliwą rozbudowę elektrociepłowni - mówi Paweł Nakonieczny, który przyznaje, że nigdy nie planował kariery "zawodowego" posła. Po wyborczej porażce ma zamiar zająć się rozwijaniem działalności gospodarczej.
Radnym nie poszło najlepiej
Kolejne miejsce zajął Piotr Rzetelski, radny sejmiku wojewódzkiego, mieszkaniec gminy Baranów. Jego wynik to 2587 głosów. Za mało, żeby myśleć o znalezieniu się w ławach poselskich. Posłanką nie zostanie na razie także Ilona Duda (PiS). Radna powiatu puławskiego otrzymała 1951 głosów, co można uznać za niezły wynik, biorąc pod uwagę dalekie, 29. miejsce, z jakiego startowała. Ostatecznie z wyborów wycofała się Anna Matraszek-Furtak, która początkowo miała startować z 27. miejsca na liście PiS.
Jedyna kandydatka SLD z powiatu puławskiego (startująca w okręgu lubelskim) Beata Wicha, zdobyła 728 głosów. Uczestniczka antyrządowych demonstracji, która przed laty reprezentowała Komitet Obrony Demokracji, uzyskała lepszy wynik od Renaty Szczypy z PiS. Ta ostatnia, radna powiatu puławskiego, otrzymała 543 głosy.
Jeszcze gorzej poszło Andrzejowi Kuszykowi, radnemu miasta Puławy, który do Sejmu startował z listy Koalicji Bezpartyjnych Samorządowców. Znaczek przy jego nazwisku postawiło zaledwie 242 osoby.