Niezwykle ciężką batalię mają za sobą szczypiorniści z Puław. Podopieczni trenera Michała Skórskiego wygrali w Gdańsku z tamtejszym Wybrzeżem różnicą jednego trafienia
Sobotni mecz miał jednego faworyta i nie był nim zespół gospodarzy. Tymczasem grające u siebie Wybrzeże nie przestraszyło się wyżej notowanego rywala i od początku postawiło puławianom niezwykle trudne warunki. Po 10 minutach miejscowi wygrywali 6:3, ale z czasem goście zaczęli odrabiać straty. Wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem, ale w końcówce miejscowym udało się zdobyć gola autorstwa Wojciecha Prymlewicza i nad morzem zapachniało kolejną sensacją.
Po zmianie stron Wybrzeże nie spuściło z tonu i nadal ambitnie atakowało. W efekcie gospodarze w 45 minucie „uciekli” Azotom na pięć bramek różnicy i wydawało się, że kroczyli po niespodziewaną wygraną. Końcówka mecze należała jednak do puławian. Azoty rzuciły pięć bramek z rzędu i wróciły do gry. Natomiast po golach Jakuba Morynia i Wojciecha Gumińskiego wyszły na prowadzenie. Ostatnie minuty to gra „bramka za bramkę”, ale ostatecznie to Azoty cieszyły się z minimalnej wygranej w Gdańsku.
Torus Wybrzeże Gdańsk – Azoty Puławy 25:26 (13:12)
Wybrzeże: Kiepulski, Chmieliński – Wróbel 9, Oliveira 6, Komarzewski 5, Prymlewicz 2, Pieczonka 1, Bednarek 1, Janikowski 1, Powarzyński, Papaj, Sulej.
Azoty: Bogdanov, Koshovy – Łangowski 5, Dawydzik 4, Gumiński 4, Przybylski 3, Szyba 3, Skwierawski 2, Moryń 2, Rogulski 1, Kowalczyk 1, Jarosiewicz 1, Podsiadło, Grzelak, Kasprzak, Seroka.