– W czwartek około godz. 8 przyjechałem do wulkanizatora, aby wymienić opony na letnie. Kilka minut później przyjechała policja, która chciała mi wlepić mandat. Pytam się za co? – relacjonuje nam jeden z kierowców z Łukowa.
W tym wypadku skończyło się na upomnieniu, jednak na terenie całego kraju dochodziło do przypadków kar pieniężnych.
Wielu kierowców było zdziwionych po informacjach na temat kar za wymianę opon. Pierwsze obostrzenia mówiły o 500 złotych mandatu za wjazd do warsztatu, albo nawet groźby kary administracyjnej w wysokości do 30 tys. zł. za złamanie przepisów dotyczących poruszania się podczas epidemii.
Jeden z naszych czytelników podkreśla, że taki zakaz nie powinien istnieć, a mandat mogłyby dostać osoby, które przed serwisami tworzą „sztuczne tłumy”.
Inny dodaje, że opon nie zmienia się dla przyjemności, lecz dla bezpieczeństwa.
W tej sprawie w Ministerstwie Zdrowia interweniowały Polski Związek Przemysłu Oponiarskiego, Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego i Związek Dealerów Samochodowych.
W czwartek Ministerstwo Zdrowia wydało zgodę na wymianę opon zimowych na letnie przez osoby, które używają samochodów do dojazdów do pracy i zaspokajania bieżących, codziennych potrzeb. Ministerstwo przypomniało, że dla kierowców, którzy nie przemieszczają się w okresie epidemii swoim autem oraz dla tych objętych obowiązkową kwarantanną nie ma pośpiechu – mogą oni jeszcze poczekać z wizytą w warsztacie.
– Opony letnie przez budowę bieżnika i twardszą mieszankę gumową zapewniają większą przyczepność do jezdni przy wiosenno-letnich temperaturach – mówił Piotr Sarnecki, dyrektor generalny Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego.
PZPO podkreśla, że trzeba pamiętać o tym, że nie każda opona nadaje się do szybkiej jazdy na rozgrzanych jezdniach. Pozorna oszczędność czasu i pieniędzy na wymianie opon sprawia, że niektórzy kierowcy zapominają o bezpieczeństwie. Niestety, droga hamowania ze 100 km/h na oponach zimowych latem jest nawet o 16 metrów dłuższa niż na oponach letnich.