Ubywa chętnych do pracy w strażach miejskich. Za wypłatę zbliżoną do płacy minimalnej trzeba się użerać z pijanymi albo wręcz grzebać w śmieciach. Strażnicy już zaczynają przychodzić do samorządowców z żądaniem podwyżki wynagrodzeń.
Podwyżki płacy o 500 zł brutto oczekują strażnicy ze Świdnika, którzy w tej sprawie wysłali delegację do władz miasta. – Rzeczywiście, spotkaliśmy się ze związkowcami – potwierdza nam Marcin Dmowski, zastępca burmistrza.
Komendant świdnickiej straży ma do obsadzenia dwa etaty i… tylko jednego kandydata. Ma też nadzieję, że zgłosi się ktoś jeszcze, bo termin składania dokumentów upływa dziś. Na powitanie oferuje płacę minimalną. – 2800 zł brutto – przyznaje komendant Janusz Wójtowicz. Po rocznym szkoleniu daje umowę na stałe i nieco większą wypłatę. – Podwyżka jest rzędu 200 zł brutto.
Tylko nieznacznie lepiej jest w Lublinie, gdzie nowy strażnik dostaje 3000 zł brutto, czyli 2200 zł „na rękę”. Ostatnio zwolniło się tu osiem etatów, a do naboru stanęły 24 osoby, czyli mniej niż trzy na jedno miejsce. Jeszcze wiosną wyglądało to lepiej: sześć osób na etat. Dzisiaj nikt już nie marzy o rekordzie, który padł jesienią 2012 r., gdy o osiem etatów starało się… 268 chętnych, czyli ponad 33 na jedno miejsce.
Chociaż płace są mizerne, to oczekiwania spore. W Lublinie na liście niezbędnych wymagań stawianych kandydatom jest znajomość Ustawy o samorządzie gminnym, Ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, Ustawy o pracownikach samorządowych, Ustawy o strażach gminnych oraz Kodeksu postępowania administracyjnego. Do tego sprawność fizyczna.
Z 23 kandydatów, którzy starali się o mundur w Lublinie, odrzucono już połowę, chociaż to jeszcze nie koniec rekrutacji.
– Po teście sprawnościowym i teście wiedzy zostało 12 osób, które zakwalifikowały się do ostatniego etapu: zaplanowanej na wtorek rozmowy kwalifikacyjnej – mówi Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej Miasta Lublin. – Spośród tych osób wybierzemy 8 strażników. Chcemy ich zatrudnić około 8 listopada.
Tego dnia nowi funkcjonariusze zaczną poznawać uroki pracy. Chociażby wlepianie mandatów za nieprawidłowe parkowanie i użeranie się z osobami pijącymi pod chmurką. Albo przeszukiwanie worków ze śmieciami w poszukiwaniu koperty z nazwiskiem osoby, która wyrzuciła worek w krzaki. Raz w miesiącu dostaną za to 2200 zł. Na więcej nie mają co liczyć.
– Mamy określony budżet na rok 2021 i nie możemy na jego podstawie zwiększyć płac – mówi Gogola. Podwyżki, o ile będą, to za kilka miesięcy. – Jeżeli pozwoli na to przyszłoroczny budżet – zastrzega rzecznik.
Konkrety nie padają także w Świdniku. – Zdajemy sobie sprawę, jak trudna i wymagająca jest praca strażników miejskich i jak wiele nerwów mogą kosztować niektóre interwencje – zapewnia zastępca burmistrza i dodaje, że budżet miasta na rok 2022 jest jeszcze układany.
– Potrzeb i wydatków jest bardzo dużo, dlatego nie możemy obiecać niczego konkretnego – podkreśla Dmowski. Dodaje, że z powodu wzrostu płacy minimalnej ustalanej przez rząd miasto będzie musiało wydać więcej na wynagrodzenia. – Nowy rok będzie wymagał podwyżek płac w wielu sektorach, za które odpowiada samorząd.