Na pokryty płytami rynek ma wrócić miejskie życie. Pierwszą decyzją było usunięcie donic, a teraz burmistrz Radzynia Podlaskiego pozwolił przedsiębiorcy na otwarcie ogródka restauracyjnego. Za poprzednika był z tym problem.
Ten plac w centrum miasta został wyremontowany na początku ubiegłego roku. Wyłożono go granitowymi płytami, postawiono ławki, a na środku fontannę. Przy okazji wycięto trochę drzew. A decyzją poprzedniego burmistrza Jerzego Rębka (PiS) rynek z jednej strony odgrodzono 20 donicami na kwiaty. Betonowe olbrzymy miały być sposobem na zakaz parkowania w tym miejscu.
Mieszkańcom to się nieszczególnie spodobało; uważali, że to marnowanie przestrzeni. Po zmianie władzy w mieście, donice z rynku zniknęły.
- Kilka razy zgłaszałem taki wniosek w ubiegłej kadencji. Niestety bezskutecznie. Mało tego, nawet przedsiębiorcy, którzy mają tam swoje lokale również o to zabiegali u byłego burmistrza. Również bez efektu. To było bardzo ważne dla lokalnego biznesu - tłumaczył nam wcześniej Mariusz Szczygieł, przewodniczący rady miasta.
Teraz może tu zaparkować co najmniej 20 samochodów. Ale to niejedyna zmiana.
– Dziękujemy za gest dobroci (…). Mamy pozwolenie na otwarcie pierwszego ogródka restauracyjnego na rynku – podzielili się niedawno w mediach społecznościowych dobrą informacją Agnieszka i Andrzej Dmowscy, właściciele restauracji Pałacowa. Okazuje się, że przedsiębiorcy wnioskowali do urzędników o taką możliwość już od dłuższego czasu.
– Wszystko zależało od dobrej woli urzędu. Podpisaliśmy umowę, na mocy której właściciel może zająć fragment placu. Nie czerpiemy z tego zysku, bo prawo zabrania. Chodzi o to, że remont rynku objęty jest 5-letnim okresem trwałości - tłumaczy burmistrz Jakub Jakubowski. Jednocześnie wierzy, że restauracja zadba o odpowiedni porządek. – Potrzebujemy takiego ożywienia rynku.
Remont kosztował prawie 4 mln zł i był częścią większego projektu rewitalizacji, m.in. pałacu Potockich.