Po 10 minutach meczu Opolanina ze Stalą Kraśnik wydawało się, że drużyna Daniela Koczona przerwie serię porażek. Goście prowadzili na trudnym terenie już 2:0. Przed przerwą niebiesko-żółci zdobyli jednak ważnego, kontaktowego gola. A w ostatnich sekundach drugiej połowy jednak odwrócili losy meczu i wygrali 3:2
Kto zdecydował się obejrzeć sobotni mecz z wysokości trybun, na pewno swojej decyzji nie żałował. Chociażby ze względu na pięknego gola Kacpra Lipińskiego. Zawodnik Opolanina przymierzył z rzutu wolnego w samo „okienko” już w szóstej minucie. Kiedy kilka chwil później na 0:2 trafił Paweł Adamczuk gospodarze znaleźli się w dużych tarapatach.
Odpowiedzialność wzięli jednak na siebie doświadczeni gracze. Jeszcze przed przerwą Kamil Król wywalczył karnego, a Paweł Zięba nie zmarnował doskonałej sytuacji. Bramka do szatni na pewno podziałała mobilizująco na Stal, a rywalom podcięła skrzydła. Po przerwie przyjezdni trzymali się jednak dzielnie. Aż do 79 minuty. Wtedy świetną, indywidualną akcję przeprowadził Ernest Skrzyński, który minął kilku rywali, a na koniec uderzył precyzyjnie do siatki.
Sędzia do regulaminowego czasu gry dorzucił pięć minut i właśnie w ostatniej z nich kraśniczanie jednak przechylili szalę na swoją stronę. Po centrze ze skrzydła, Król uciekł rywalom i strzelił przy samym słupku na 3:2. A przy okazji zapewnił swojej drużynie kolejne trzy punkty i pognębił były klub, w którym grał przecież wcześniej.
– Co tu dużo mówić, mamy olbrzymi niedosyt. Wydawało się, że wreszcie się odbijemy i przerwiemy kiepską passę. Było 2:0, ale skończyło się czwartą porażką z rzędu. Musimy pracować nad tymi końcówkami, bo za często tracimy gole, albo w 90 minutach, albo tuż przed przerwą. Szkoda tego meczu, bo nie byliśmy gorsi od Stali, ale widocznie trzeba jeszcze więcej trenować – mówi Daniel Koczon, opiekun Opolanina.
W zupełnie innych nastrojach byli oczywiście gospodarze. – Przeszliśmy drogę z piekła do nieba – mówi Kamil Dydo, trener ekipy z Kraśnika.
– Początek to szybkie bramki dla rywali. Pierwsza, to po prostu uderzenie w stylu stadiony świata, siła i rotacja idealna, a do tego zerwana pajęczyna. Później taka bramka bilardowa i było już niewesoło. Bardzo ważnego gola zdobył jednak Paweł Zięba, który w tym meczu dwoił się i troił. W drugiej połowie również ważne trafienie po akcji indywidualnej zaliczył Ernest Skrzyński, a wygraną zapewnił nam Kamil Król, który strzelił nie do wyjęcia – cieszy się szkoleniowiec gospodarzy.
Stal Kraśnik – Opolanin Opole Lubelskie 3:2 (1:2)
Bramki: Zięba (38-z karnego), Skrzyński (79), Król (90+5) – Lipiński (6), Adamczuk (10).
Stal: Wójcicki – Szwedo (60 Lucyk), Leziak (46 Jargieła), Pietroń, Janiszek, Majewski, Górka, Skrzyński, Zięba, Król, Jędrasik (60 Koneczny).
Opolanin: Adamczyk – Ćwieka, Czapla, Izdebski, Adamczuk, Lenkiewicz (75 Pałka), Banachiewicz (60 Kowal), Figura (90+3 Sałasiński), Sobstyl (85 Górski), Drzazga (90 Opoka), Lipiński.