Albo spadający sufit w wagonie, albo pociąg, który zamiast do Terespola, jedzie do Budapesztu. W święta wielkanocne pasażerowie nie mieli lekko z PKP Intercity. Kolejowej spółce za każdym razem „jest przykro”.
Powiedzieć „chaos”, to za mało. Podróżni nie zostawiają suchej nitki na przewoźniku i na Twitterze dokumentują swoje przygody. A tych podczas Wielkanocy nie brakowało. Najpierw, 7 kwietnia na korytarzu w pociągu relacji Warszawa–Terespol odpadł sufit. „Niemcewiczem” ze stolicy podróżowało sporo ludzi, m.in. studentów z Białej Podlaskiej. Za ponad 2-godzinną podróż trzeba zapłacić ok. 20 zł w wagonie drugiej klasy.
„(…) na podróżnych zawalił się dziś sufit. PKP Intercity nie zapomnijcie podwyższyć cen biletów za takie dodatkowe atrakcje” – napisała na Twitterze internautka, dodając do tego nagranie, które wszystko dokumentuje. – „Jedna dziewczyna oberwała w bark, tam byli ludzie, bo nie było wolnych miejsc siedzących” – pisała jeszcze pasażerka.
Do awarii miało dojść zaraz po odjeździe z Warszawy. „Konduktor przyszedł po około 5 minutach, mimo że został od razu poinformowany. Nie pytał nic o nasze zdrowie, a jedynie zaczął naprawiać sufit. Po naprawie kazał pokazać bilety i tyle” – relacjonuje na Twitterze autor nagrania.
Kolejowa spółka zapewnia, że drużyna konduktorska natychmiast naprawiła usterkę.
– W wagonie odpadł element konstrukcyjny tworzący sufit i zatrzymał się na pasku zabezpieczającym. Na nagraniach z monitoringu widać, że w tym momencie znajdowała się tam jedna osoba, ale nie zgłosiła potrzeby udzielenia pomocy medycznej – mówi Marta Ziemska z biura prasowego PKP Intercity. – Podróżny zgłosił usterkę drużynie konduktorskiej, która ją naprawiła – dodaje Ziemska.
Przed wyjazdem w trasę pociąg był sprawdzony pod kątem technicznym. – Po przyjeździe na stację docelową został skierowany do ponownego przeglądu przez rewidenta. Została też powołana specjalna wewnętrzna komisja, aby dokładnie zbadać, co było przyczyną zdarzenia – podkreśla przedstawicielka PKP Intercity.
Chciał na święta do dziewczyny
Kolejną niespodziankę mieli pasażerowie w niedzielę wielkanocną.
– Chciałem pojechać do swojej dziewczyny do Białej Podlaskiej na święta – opowiada nam pan Mateusz, który historię opisał na Twitterze. – Przez megafony na Dworcu Gdańskim ogłoszono, że przyjedzie pociąg do Terespola, a później powtórzono, że już stoi na peronie, więc wsiadłem – relacjonuje nasz rozmówca. – A przed wejściem pytałem jeszcze konduktora o numer wagonu i mnie pokierował.
Jednak niedługo po odjeździe ze stacji pociąg się zatrzymał. – Okazało się, że jedzie on do Budapesztu, a nie Terespola. Ktoś nacisnął hamulec awaryjny – tłumaczy podróżny, który przez błędny komunikat na dworcu nie dojechał do swojej dziewczyny. Zamierza złożyć reklamację. – Ale z tego co wiem, nie tylko ja wsiadłem do niewłaściwego pociągu – przyznaje.
A PKP Intercity odpowiada, że „jest im przykro z powodu tej sytuacji”. – Zapewniamy, że jako przewoźnik dokładamy starań, aby minimalizować możliwości wystąpienia błędów związanych z treścią komunikatów – zapewniają pracownicy biura prasowego.