Trwa zbiórka podpisów pod petycją postulującą zwiększenie granic Zamościa. Pomysł jest obywatelski, władzom się podoba. Miejscowości, które by miały stać się miastem mówią: Nie!
Zamość jest 62 miastem w Polsce pod względem liczby mieszkańców ale na liście tych samych miast zajmuje 177 pozycję jeśli chodzi o powierzchnię. Jest pomysł by to zmienić.
W internecie jest petycja, której autor proponuje powiększenie miasta, bo uważa, że nowe tereny to nowe możliwości i nowe szanse.
Wariant I to delikatna korekta zmiany granic i przyłączenie części miejscowości: Chyża, Sitaniec (na zachód od ulicy Lubelskiej), Kalinowice, Płoskie (obok podstrefy ekonomicznej) i Mokre.
Wariant II dodaje Zamościowi 55 kilometrów kw. o całą Chyżę, Szopinek, Kalinowice, Wólkę Panieńską oraz część Sitańca (do rzeki Czarny Potok) i Mokre wraz z lotniskiem.
– Uważam, że bez silnego Zamościa traci cały region. Już trzeba myśleć o mieście dla wnuków i prawnuków, bo z wyliczeń demografów widać, że ono upadnie, zniknie. Są pierwsze komentarze, że chcę położyć łapę na kasie ludzi z miejscowości i gmin, które by mogły stać się Zamościem. Rozumiem, że się boją większych podatków. Że nie będą płacić rocznie za nieruchomość 300 tylko 700 złotych. Ale czy gminy stać na przykład na ściągnięcie inwestorów i stworzenie miejsc pracy? Odrolnienie działek i uzbrojenie terenu to kosztowne zadania. Tylko miasto jest w stanie to przeprowadzić i zaoferować coś atrakcyjnego przedsiębiorcom. To tylko jeden z przykładów dlaczego Zamość powinien powiększyć swoje granice – mówi Mariusz Rutkowski, który wystosował petycję do władz i sam zbiera głosy poparcia pod internetową wersją dokumentu.
– Nie określiłem limitu podpisów ani czasu zbiórki. Robię to bez względu na ewentualny sukces, bo chodzi mi o zwrócenie uwagi na problem. Miasto ostatni raz powiększało granice w latach 70. ubiegłego wieku, potem były korekty w związku z budową obwodnicy i tyle. W Stalowej Woli mieszka porównywalna liczba osób, a miasto jest prawie trzy razy takie jak nasze. Co ciekawe odezwali się do mnie mieszkańcy Skokówki i Pniówka, którzy są zainteresowani mieszkaniem w Zamościu, a ich miejscowości w ogóle nie brałem pod uwagę proponując dwa warianty zmian – dodaje pomysłodawca historycznej korekty.
To nie kampania
Rutkowski pochodzi z Zamościa, pierwsze dwadzieścia lat tu mieszkał. Dziesięć lat temu startował jako najmłodszy kandydat do rady miasta z komitetu Marcina Zamoyskiego. – Zbiórka podpisów nie ma nic wspólnego z polityką, nigdzie nie zamierzam kandydować, to nie jest kampania. Już w sierpniu zeszłego roku próbowałem zainteresować polityków tą sprawą, zareagowali jedynie poseł Jarosław Sachajko od Kukiza i Michał Malec z Porozumienia Gowina. Byli za. Dlatego jest internetowa petycja, bo uznałem, że sam się tym muszę zająć – dodaje pan Mariusz, który aktualnie jest mieszkańcem Szczebrzeszyna, bo jak przyznaje tam są tańsze mieszkania niż w Zamościu.
Nie, nie, nie
– Znam petycję, argumenty są sensowne. Od dłuższego czasu rozmawiamy na ten temat, ja jestem „za”. Nie wiem kiedy dokument oficjalnie wpłynie i Komisja Skarg Wniosków i Petycji się nim zajmie, pewnie na kwietniową sesję nie zdążymy. Ale problem powiększania granic miasta to kwestia na poziomie decyzji rządowej – mówi Piotr Błażewicz, przewodniczący Rady Miasta Zamość, który przewiduje, że gminy ościenne, które tak naprawdę są sypialniami Zamościa a życie ich mieszkańców jest związane z miastem – będą przeciw.
– Nie mamy nic do rozwoju Zamościa ale wolelibyśmy być Chyżą a nie Zamościem jak długo się da. I jestem pewny, że gdyby było referendum, to mieszkańcy by głosowali przeciw zmianom. Rozmawiam z ludźmi i wiem jak na to patrzą. Wiele osób pracuje w Zamościu, sam dojeżdżam ale jednak wolimy mieszkać poza miastem. Tu wiele osób się pobudowało albo kupiło domy, żeby mieć spokój. Uciekli z miasta i argumenty np. lepszej komunikacji by do nich nie przemówiły. Ja też nie korzystam z autobusów, choć kilka razy dziennie u nas są – mówi Andrzej Pokrywka, sołtys Chyży, której część albo wręcz całość autor petycji widzi w granicach powiększonego Zamościa.
Sonda: Czy Zamość powinien być większy?
Bardzo nam wieś pasuje
– Od 12 lat jestem sołtysem i jeszcze żadna sprawa tak nie zbulwersowała ludzi. Wczoraj mnóstwo telefonów od oburzonych i pytających: kiedy będzie zbiórka podpisów? Powiedziałam, że jeśli będzie trzeba to ja będę zbierała i sama się pierwsza podpiszę, żeby nie powiększać Zamościa o kawałek Sitańca. To właśnie mieszkańcy tego osiedla tak dzwonili zdenerwowani, bo już gdzieś zobaczyli mapy. Nie chcemy takiej zmiany – mówi Joanna Bekier, sołtys Sitańca, który jest dużą miejscowością na pół tysiąca numerów.
– My, Płoskie i Kalinowice to największe przedmieścia Zamościa. Potrzebuję kwadransa spaceru, żeby dojść do Zamościa, do przystanku komunikacji miejskiej i załatwić wszystko co trzeba. I wrócić do nas. Bardzo dużo ludzi kupuje tu działki, budują się. Jest przestrzeń, spokój a do miasta bardzo blisko. Bardzo nam to pasuje i nie chcemy żadnych zmian – dodaje pani sołtys, która przyznaje, że w mieście są o wiele wyższe opłaty i tego się mieszkańcy Sitańca obawiają najbardziej. – Kto ma trochę większą działkę, garaż a jest już na przykład na emeryturze to się boi, że sobie nie poradzi.
Potrzeba hektarów
Prezydent Andrzej Wnuk uważa, że inicjatywa autora petycji jest jak najbardziej potrzebna.
– Miasto potrzebuje terenów inwestycyjnych. Z 53 ha w podstrefie tak naprawdę do sprzedania mamy już tylko 7 ha. Odsetek osób pracujących w mieście jest wyższy niż w Chełmie czy białej Podlaskiej co oznacza większy potencjał inwestycyjny. Nie umiem powiedzieć, czy ta inicjatywa będzie skuteczna. Wszystko w rękach Rady Ministrów. Trzymamy kciuki za powodzenie projektu – komentuje prezydent Zamościa, który żałuje, że inicjatorzy nie skontaktowali się wcześniej z urzędem. – Mamy bogate doświadczenia w tym zakresie i razem moglibyśmy tę inicjatywę przygotować staranniej.
Przez pięć dni 82 osoby podpisały petycję.