Aż 86 wilków naliczyli myśliwi w powiecie biłgorajskim. W kniejach całej Zamojszczyzny ma ich żyć ponad 130.
Inwentaryzację zwierzyny łownej i gatunków prawnie chronionych przeprowadziły na początku marca koła łowieckie i ośrodki hodowli Lasów Państwowych w całym okręgu zamojskim Polskiego Związku Łowieckiego. Wilków naliczono 121. - Ale czekamy jeszcze na wyniki inwentaryzacji prowadzonej nową metodą w Roztoczańskim Parku Narodowym - mówi Dominik Wojtuch, zamojski łowczy okręgowy.
Może tam żyć około 10-12 drapieżników. - A więc w lasach całej Zamojszczyzny jest ich ponad 130 - rachuje Wojtuch.
- To dużo.
Najwięcej drapieżników jest w powiecie biłgorajskim, głównie w Puszczy Solskiej - 86. W lasach powiatu zamojskiego zaobserwowano 21 wilków, tomaszowskiego - 14, a w powiecie hrubieszowskim w ogóle nie natrafiono na ich ślady. - Jeden wilk zjada w ciągu roku co najmniej 70 saren, nie licząc pozostałej zwierzyny drobnej, a nawet dzików - wskazuje Wojtuch.
Według niego, drapieżniki zagrażają już nie tylko zwierzynie łownej, ale mogą dać się we znaki zwierzętom gospodarskim. Do wilka nie można jednak strzelać jak do kaczki, bo objęty jest konwencją berneńską jako ściśle chroniony gatunek fauny. - Jeżeli pojawią się niepokojące sygnały z kół łowieckich i od rolników, wystąpimy do ministra środowiska z wnioskiem o niewielką redukcję - mówi Wojtuch.
Sceptycznie do tego pomysłu podchodzi dyrektor Roztoczańskiego Parku Narodowego. - Wilk jest naturalnym reduktorem zwierzyny - uważa Zdzisław Strupieniuk. - Poza tym, według naszych obserwacji, na Zamojszczyźnie żyje mniej niż 100 tych drapieżników. (lew)