Przydałby się pomnik, ale na razie Zamość uhonorują go tablicą. Mowa o Marku Grechucie, zmarłym niedawno, wybitnym piosenkarzu i kompozytorze. Tablica zostanie zawieszona na kamienicy przy ul. Grodzkiej 7. To dom, w którym muzyk się urodził i wychowywał.
- Gdy komitet się zawiąże, wykonamy projekt tablicy, postaramy się o odpowiednie pozwolenia i zlecimy jej wykonanie - mówi Jadwiga Machulewska, dyrektor Wydziału Promocji, Kultury i Spraw Społecznych UM Zamość. - Nie wiadomo, ile to będzie kosztowało i czy całość uda się pokryć z pieniędzy miejskich. Tablica zostanie odsłonięta na początku grudnia (Grechuta urodził się w 1945 r. - red.), w rocznicę urodzin artysty.
"Tu każdy zaułek ma swój nastrój miły” - tak Grechuta śpiewał o Zamościu w jednej ze swoich ostatnich piosenek. Anna Juszczak pamięta, jak młody Grechuta przesiadywał na staromiejskich podwórkach.
- Jego rodzina miała mieszkanie na piętrze kamienicy przy ul. Grodzkiej 7 - mówi. - Bywałam tam często, bo nasze rodziny się przyjaźniły.
W rodzinnym domu Grechuty zawsze pachniało ciastem i przyprawami. Jego matka słynęła jako znakomita gospodyni.
- Robiła m.in. niezrównane naleśniki, a Marek się nimi zajadał - wspomina Juszczak. - Ale zawsze był jakby nieobecny. Nosił głowę w chmurach, ale jednocześnie był miły i uczynny. Kto wtedy wiedział jaki ma talent? Uwielbiam jego piosenki.
- Pamiętam go głównie jako ministranta służącego w zamojskiej katedrze - mówi jedna z mieszkanek Starówki. - Nawet gdy osiągał wielkie sukcesy, dla mnie był tym chłopcem. Zawsze nim będzie.
W kamienicy, gdzie mieszkał Marek Grechuta, jest teraz sklep z odzieżą. Budynek został odremontowany, a część ścian działowych wyburzono. Po mieszkaniu Grechutów zostało niewiele. - Dobrze, że miasto uhonoruję artystę - cieszy się ekspedientka Barbara Orzechowska. - Czasem przychodzą tu miłośnicy jego piosenek. Pytają, gdzie była jadalnia, gdzie stało jego łóżko itd. Jak będzie poświęcona artyście tablica, zacznie ich pewnie przychodzić jeszcze więcej. Niektórzy mieszkańcy Zamościa nie są jednak usatysfakcjonowani.
- Do tej pory nie umiem otrząsnąć się po jego śmierci - mówi 52-letni Roman, który popijał piwo na jednym ze staromiejskich podwórek. - To dowód, że z naszej Starówki można jednak wyjść na ludzi. Także za to należy postawić mu pomnik.