Kryzys gospodarczy nie dotyczy oddziałów LODR w Sitnie i Rejowcu. Zamiast zaciskać pasa, dyrekcja musi przywracać do pracy na wcześniej zajmowane stanowiska byłych kierowników, którzy reprezentowali inne opcje polityczne.
Podnosił, że do zwolnienia doszło bez zgody radnych, a więc wbrew przepisom (na wniosek PIP sąd w trybie nakazowym nałożył na dyrektora LODR w Końskowoli 5 tys. złotych grzywny za rażące naruszenie przepisów prawa pracy - red.).
Domagał się przywrócenia do pracy na wcześniej zajmowanym stanowisku oraz wypłaty wynagrodzenie za okres pozostawania bez pracy.
Sąd Rejonowy w Zamościu przyznał mu rację i w zeszłym tygodniu nakazał przywrócić Gałaszkiewicza do pracy na stanowisku kierownika, a także wypłacić ponad 30 tys. złotych.
- Nie chodzi o pieniądze, ale o mój honor i poszanowanie prawa przez dyrektora LODR. Odwołano mnie w ramach nagonki politycznej - powiedział po ogłoszeniu wyroku Krzysztof Gałaszkiewicz, który - w procesie cywilnym - domaga się dodatkowo od dyrektora LODR przeprosin i 6 tys. złotych zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych.
Wyrok nie jest prawomocny. Za to poprzednik Gałaszkiewicza wrócił już do pracy, bo wyrok właśnie się uprawomocnił.
Chodzi o Józefa Majkutewicza, który szefował oddziałem w Sitnie za rządów SLD-PSL. Pracę stracił prawie trzy lata temu, gdy do władzy doszło PiS z LPR i Samoobroną.
Przed sądem Majkutewicz domagał się tego samego, co jego następca. Po uprawomocnieniu wyroku zaproponowano mu inne stanowisko, ale na to się nie zgodził. Wrócił na stanowisko kierownika.
- Współpracujemy elegancko, nie ma problemu - zapewnia Ryszard Borowski z PSL, do niedawna kierownik, a po zmianie statutu organizacyjnego dyrektor oddziału LODR w Sitnie.
Dodał, że nowy-stary kierownik ma co robić. Ale według kolejnego pretendenta do kierowniczego stołka, stanowiska się dublują.
- Kierownik ma taki zakres obowiązków jak dyrektor - wskazuje Gałaszkiewicz. - Jeżeli ja wrócę do pracy, będziemy we trzech kierować oddziałem. Przecież to drwina z podatników i pracowników.
Podnosi, że do kuriozalnej sytuacji doszło wskutek nierozsądnych działań dyrektora LODR w Końskowoli, czyli wywodzącego się z PSL Tadeusza Solarskiego.
Trzeba dodać, że to nie jedyny taki przypadek na Lubelszczyźnie. Sąd nakazał już przywrócić na zajmowane wcześniej stanowisko Wiesława Orzędowskiego, byłego kierownika oddziału LODR w Rejowcu. Dyrektor LODR zwolnił go z pracy dyscyplinarnie przy sprzeciwie organizacji związkowej, a dodatkowo w momencie, gdy mężczyzna ciężko zachorował. Wyrok właśnie się uprawomocnił.
Pracownicy LODR boją się cięć finansowych. Poprosiliśmy dyrektora LODR w Końskowoli o skomentowanie sytuacji. - Poczekajmy kilka dni na decyzję kolegialną - zaproponował Tadeusz Solarski.