Władze Zamościa chcą "wyprowadzić” ze Starówki linię kolejową.
Marcin Zamoyski, prezydent Zamościa o pomyśle wyprowadzenia torów ze Starego Miasta mówił wielokrotnie. Nie bez powodu. Linia kolejowa przebiega obok unikatowych zabytków m.in. XVII-wiecznego kościoła św. Mikołaja oraz bastionu I i Bramy Szczebrzeskiej. Drgania wywoływane przez pociągi mogą narazić je na uszkodzenia. Ostatnio sprawa nabrała rumieńców. Zamojski magistrat chce wydać 8 mln 550 tys. euro na remont staromiejskich fortyfikacji. Prawie 6 mln euro przyznano z tzw. funduszu norweskiego, resztę dołoży miasto. Prace obejmą m.in. wzmocnienia murów i sklepień oraz rekonstrukcję kurtyn i fos m.in. Bastionu I. - Pędzące pociągi mogą te prace zniweczyć - wyjaśnił na konferencji prasowej Zamoyski. - Drgania niekorzystnie wpływają na zabytki.
Dlatego prezydent zwrócił się do PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. z wnioskiem o usunięcie torów. - To nie będzie łatwe - kwituje Małgorzata Kwiatkowska, rzecznik lubelskiego oddziału PKP PLK. - Mogłoby to sparaliżować ruch towarowy i pasażerski na trasie Zamość-Hrubieszów. A nie mamy pieniędzy na demontaż i budowę nowych torów. Taka inwestycja pochłonęłaby kilka milionów złotych! Pieniądze można uzyskać tylko z Regionalnego Programu Operacyjnego.
Bez pomocy Urzędu Marszałkowskiego nie uda się tego jednak zrobić.
- Tej linii nie można zlikwidować, bez puszczenia ruchu obwodnicą północną - twierdzi Michał Tyburek, zastępca szefa departamentu transportu i drogownictwa UM w Lublinie. - Tyle, że rozebrano ją, bo była niepotrzebna. Jak teraz wytłumaczyć jej odbudowę? Jednak jeśli zamojski samorząd, przy wsparciu PLK stanie do konkursu, pomysł będzie miał być może szansę na realizację. Na razie takiego wniosku jednak nie dostaliśmy.
"Zwijanie” torów nie wszystkim się zresztą podoba.
- W Zamościu pracuje nas dziewięciu - martwi się jeden z zamojskich dróżników. - Zarabiamy po 1 tys. zł. Jak zlikwidują tory, pójdziemy na bezrobocie. Taki pomysł to dla nas wielka katastrofa.