Dwie oszustki obiecały 75-letniej staruszce, że przy pomocy jajka i ścierki rozmnożą jej pieniądze. Kobieta uwierzyła i odprawiła rytuał. Niestety gotówka zamiast się powiększyć, zniknęła.
Poprosiła o jajko, które owinęła w ścierkę, a następnie rozbiła i kazała zakopać. - Ale to nie był koniec rytuału wróżenia - informuje Joanna Kopeć, rzecznik prasowy zamojskiej policji. - Nieznajome poprosiły kobietę, by wyłożyła na przykryty chustą stół całą posiadaną gotówkę.
Staruszka wyjęła blisko 10 tys. złotych, bo bardzo jej zależało, żeby wróżba się powiodła. Gdy "wróżbitki” poprosiły jeszcze o książeczkę do nabożeństwa, przyniosła ją bez szemrania.
Nieznajome w tym czasie rozkładały całą gotówkę na stole, po czym poprosiły gospodynię o to, by dobrze zawiązała chustę na supeł. Zawiniątko kazały jej następnie schować do łóżka.
Nakazały, by pod żadnym pozorem nie zaglądać tam w ciągu trzech dni, bo wróżba spali na panewce. Na koniec pożegnały się wylewnie i zapowiedziały, że wrócą za trzy miesiące i wtedy już dokładnie przepowiedzą 75-latce przyszłość.
Staruszka postanowiła zakopać w ogrodzie rozbite jajko, a po skontaktowaniu się z córką - wbrew przestrogom nieznajomych - zajrzała do schowanego w łóżku zawiniątka.
Gotówka zamiast się rozmnożyć, skurczyła się i to znacznie. Po rozwinięciu chusty brakowało blisko 8 tys. złotych. Powiadomiono policję.
- Apelujemy głownie do starszych, samotnie mieszkających osób o to, by nie wpuszczały do mieszkania nieznajomych - zwraca się rzeczniczka zamojskiej policji. - Bądźmy przezorni. Nie korzystajmy z tak zwanych życiowych okazji ani wróżb.
Poszkodowana zapamiętała tylko tyle, że oszustki miały po około 40 lat.