Już nie w tym, ale na pewno w przyszłorocznym, sezonie na szczebrzeskim rynku pojawią się ogródki piwne.
Na odnowionym przez samorząd placu przy Urzędzie Miasta tylko od czasu do czasu organizowane są jakieś imprezy. Przez większą część roku deptak świeci pustkami. Burmistrz chce to zmienić i zdradza swoje plany. - Sądzę, że do końca tego roku uda nam się jedno z pomieszczeń urzędu zaadaptować na publiczne toalety, z których mogliby korzystać turyści. Na początku następnego ogłosimy natomiast przetarg na dzierżawę części rynku z przeznaczeniem na parasole - zapowiada Marian Mazur.
- Niezły pomysł. Jeżeli tylko gmina ogłosi ten przetarg, na pewno wezmę w nim udział - mówi Damian Wiszniewski, współwłaściciel szczebrzeskiego baru "Piwnica”. Dlaczego? Bo jest pewien, że nieźle na tym zarobi. Niektórzy jego koledzy po fachu na pomysł burmistrza kręcą nosem. Szef pizzerii "Mazzi”, która funkcjonuje w bezpośrednim sąsiedztwie rynku, obawia się, że na otwarciu kawiarnianych ogródków straci. Przede wszystkim klientów. Nie jest też przekonany, że otwarcie parasolek mu się opłaci. - Skoro można się napić piwa w lokalu, to po co wychodzić na zewnątrz? - argumentuje Mirosław Mazur. Uważa ponadto, że na uruchomieniu ogródków straci także rynek, pełniący w tej chwili funkcję spacerową. Jego zdaniem, parasolki mogą też stanowić poważną konkurencję dla okolicznych sklepów spożywczych. - No i na pewno wzrośnie przez to przestępczość. Możliwe, że będzie więcej wypadków. W końcu dookoła rynku są bardzo ruchliwe ulice - przekonuje.
Pomysł burmistrza Mazura podzielił nie tylko restauratorów, ale i mieszkańców Szczebrzeszyna. - Mnie się nie podoba ta koncepcja - zapewnia pan Andrzej. - Nie wyobrażam sobie, że idę z dzieckiem na spacer i sadzam je na ławce obok osób pijących piwo. - Bez przesady - odpiera ten zarzut 20-letnia Monika. - Może wreszcie coś się zacznie w tym miasteczku dziać.