Ligi Tondelli wygrał proces z Urzędem Miasta. Sądził się o 200 mkw. piwnicy w kamienicy przy ul. Staszica.
Tondelli jest właścicielem restauracji. Pełni też funkcję prezesa spółki "Lubet”, która w kwietniu stanęła do przetargu na dzierżawę tzw. Morandówki przy ul. Staszica. Restaurator chciał tam założyć Dom Pracy Twórczej.
Zamierzał zatrudnić 35 osób. Z projektu adaptacji budynku, który otrzymał z Wydziału Planowania Przestrzennego, Budownictwa i Ochrony Zabytków, wynikało, że do zagospodarowania ma ponad 1100 mkw powierzchni.
Gdy wygrał przetarg, zaczął się starać się o kredyty. Zamówił już nawet nową kuchnię za 250 tys. zł. Jednak kiedy zszedłem do piwnicy, stwierdził, że brakuje tam ponad 200 mkw. powierzchni! Okazało się, że brakujące metry są w sąsiednim budynku, za grubą ścianą. Dlaczego? Bo urzędnicy zamienili projekt.
Włoch był zdruzgotany. Nie podpisał odbioru lokalu, dlatego umowa z nim została rozwiązana. Na "Morandówkę” ogłoszono kolejny przetarg. Wygrała go sieć restauracji "Hawełka”.
- Wkurzyłem się i podałem urzędników do sądu - mówi Tondelli. - Odbyło się kilka rozpraw. Zeznawał na nich prezydent Zamościa i m.in. kilku magistrackich dyrektorów. Przekonywali, że wszystko jest świetnie! Kilka dni temu zapadł wyrok. Miasto ma mi oddać kamienicę ze sporną piwnicą!
O sprawie pisaliśmy wielokrotnie. Jan Radzik, szef magistrackiego WPPBiOZ zapewniał, że restaurator nie powinien czuć się skrzywdzony, bo tzw. projekt zamienny był dla niego korzystny. Karol Garbula, rzecznik prezydenta Zamościa twierdził, że zarzuty Tondellego są bezpodstawne. Sąd uznał, że jest inaczej.
Co dalej? - Czekamy na pisemne uzasadnienie tego wyroku (nie jest on jeszcze prawomocny - red.) - tłumaczy Karol Garbula. - Niebawem powinno nadejść. Wtedy zostanie złożone odwołanie do sądu wyższej instancji.
Co na to "Hawełka”? Chcieliśmy porozmawiać wczoraj z Renatą Magdziak, prezesem tej spółki, ale nie udało się. - Pani prezes jest dzisiaj nieuchwytna, bo jest w pracy - usłyszeliśmy w warszawskim sekretariacie "Hawełki”.