Dokładnie 2,50 promila w wydychanym powietrzu miał 47-letni Andrzej M., inspektor jednego z wydziałów zamojskiego magistratu, który spowodował autem kolizję i uciekł z miejsca zdarzenia. Grozi mu teraz do dwóch lat pozbawienia wolności.
Sprawca kolizji zamiast się zatrzymać, docisnął pedał gazu. Kierowca mazdy nawet się nie zastanawiał: ruszył za nim, a w międzyczasie – z telefonu komórkowego – powiadomił policję. Stróże porządku szybko podjęli pościg. Opel vectra został zatrzymany na ul. Reja.
Andrzeja M. był pijany jak bela. W wydychanym powietrzu miał 2,50 promila alkoholu. – Zatrzymaliśmy mu prawo jazdy, a samochód odholowano na nasz parking – mówi Joanna Kopeć.
Wczoraj zadzwoniliśmy do przełożonego Andrzeja M.
• Pana podwładny w godzinach pracy spowodował po pijaku kolizję...
– Pierwsze słyszę. Kto? – pyta Roman Kozak, dyrektor Wydziału Gospodarki Mieszkaniowej, Ochrony Środowiska i Infrastruktury Komunalnej Urzędu Miasta Zamość.
• Andrzej M. Czy można z nim porozmawiać?
– Od wczoraj jest na zaległym urlopie.
• Kiedy wraca do pracy?
– W środę. Dałem mu dwa dni urlopu.
• Ma się czego bać?
– Poczekamy, co sąd orzeknie. Ale prawdopodobnie pożegna się z pracą w Urzędzie Miasta.