do roboty.
- To ogród mojej mamy. Jest chora, więc jej pomagam. Ale nie tylko dlatego. Jak tu kopię, ciekawe rzeczy można znaleźć.
• Wykopaliska na terenie ogródka?
- Żarty, żartami, ale właśnie coś w tym rodzaju. Na tym kawałku ziemi wykopałem już tyle ludzkich kości, że ze dwa pełne szkielety by z nich złożył. Przed chwilą też trafiłem na kolejną. To główka kości biodrowej.
• Skąd się tu wzięły?
- Myślę, że wszystko tłumaczy bliskość Rotundy. Zginęło tam przecież wiele osób. Nie wiem jednak, w jaki sposób kości znalazły się na tym terenie. Mogły tu być wyrzucone np. po wojnie, podczas robót przy Rotundzie.
• Inni działkowicze też trafiają
na takie znaleziska?
- Na pewno. Tyle tylko że nie każdy zwraca uwagę na to, co mu pod łopatą zachrzęści. A szkoda.
• Co pan zrobił z tymi, na które trafił?
- Są zakopane tam, pod malinami. Kiedy był tu robiony wykop pod nową rurę z wodą, wsypałem te kości do rowu.
• Coś jeszcze pan znalazł?
- Owszem. Wykopywałem np. amunicję. Całe pociski z "mosina”, z I wojny. To np. jest pocisk przeciwpancerny z "piata”, z okresu II wojny. Znalazłem tu także monety austriackie z XIX wieku. Czasem znajduję dziwne sprzączki. Kopałem kiedyś głębszy dołek na śmieci i trafiłem na jakieś gliniane skorupy. Okazało się, że to naczynia z międzywojnia. Znalazłem też butelkę lwowską z XIX wieku.
• Co, jako miłośnik staroci i historii, poradziłby pan innym działkowiczom?
- Tak blisko historycznego miejsca, jakim jest Rotunda, trzeba zwracać uwagę na wszystko, co jest pod łopatą. Warto kopać uważnie i oglądać tę ziemię. Ona ciągle coś do nas mówi. Jedna z tych wykopanych, austriackich monet była złota. Znajduję tu także np. nasze polskie, miedziane szelągi z XVII wieku, tzw. boratynki.