Aby dotrzeć do przystanku autobusowego, uczniowie muszą iść ruchliwą drogą krajową, lawirując między autami. Takie trasy pokonują dwa razy dziennie, bo… kierowca szkolnego autobusu nie chce stawać przed ich domami.
Szczebrzeska Szperówka to specyficzne miejsce. Wprawdzie jest ona oddalona od centrum o ok. 5 km, ale znajduje się w granicach administracyjnych miasta. Łączy ją z centrum tylko… droga krajowa.
O chodnikach miejscowi nawet już nie marzą. Jednak mieszkające w Szperówce dzieci uczą się w szczebrzeskich szkołach.
Wnuczek pana Ryszarda uczęszcza do 3 klasy, a wnuczka do 6 klasy SP w Szczebrzeszynie. I to jest kłopot.
– Szkoła ma umowę z PKS na dowóz dzieci – tłumaczy pan Ryszard. – Autobus zawozi i przywozi uczniów ze szkoły. To przeważnie maluchy z nauczania początkowego. Prosiliśmy kierowców, żeby zabierali je spod domów. Wtedy nie musiałyby chodzić po tej ruchliwej drodze.
Kierowcy samowolnie nie mogą takiej decyzji podjąć. Dlatego delegacja rodziców i dziadków ze Szperówki wybrała się do dyrektora SP w Szczebrzeszynie. Jakie były tego efekty?
– Dyrektorka powiedziała nam, że tylko PKS może o tym zdecydować – mówi pan Ryszard. – Nie wiemy już, co robić.
– Z naszego domu wychodzi się od razu na tę drogę – dodaje Stanisław Gołąb ze Szperówki. – Po obu stronach ma ona barierki, a po środku dwie linie ciągłe. I brak pobocza! Dwoje moich wnuków też musi po tej ulicy chodzi!
Czy miejscowi mogą liczyć na zrozumienie PKS w Zamościu?
– Znam dobrze tę sprawę – zapewnia prezes Wiesław Fik. – Rozmawiałem z kierowcami, żeby w miarę możliwości stawali przy domach… Ale to jest właściwie niemożliwe. Tam jest zakręt, linia ciągła i stawać nie wolno. To może stwarzać zagrożenie w ruchu. Jedynym rozwiązaniem jest budowa chodnika.
Ale na to się nie zanosi.
– Nie mamy takich planów – ucina dyskusję Jerzy Banaszkiewicz, wiceburmistrz Szczebrzeszyna. – Są przecież inne, bardziej ruchliwe ulice w miecie. Wszystkiego na raz nie zrobimy.