Młody, dobrze ubrany, ma gadane. Tak dwie mieszkanki Tomaszowa Lubelskiego zapamiętały mężczyznę, który podając się za przedstawiciela Caritas oskubał je na ponad 1200 złotych.
- Jestem z Caritas, szczęście się do pani uśmiechnęło - oznajmił ciepłym głosem.
Pokazał identyfikator oraz zaświadczenie, gdzie jak byk stało, że w loterii zorganizowanej przez jeden z tomaszowskich sklepów wymieniona z imienia i nazwiska gospodyni wygrała 11 tys. zł. Starsza pani omal nie zemdlała z wrażenia. Mogła wybrać coś ze sprzętu AGD, np. pralkę czy lodówkę albo gotówkę. Ale pojawił się mały problem.
- Nagrodę można odebrać dzisiaj, ale pod warunkiem odprowadzenia do urzędu skarbowego 700 zł podatku - wyjaśnił młodzieniec i zadeklarował pomoc. - Powiedział, że ureguluje podatek i po 40 minutach wróci do mieszkania z nagrodą - opowiada nadkomisarz Marek Czerenko, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Tomaszowie Lubelskim.
Gdy emerytka wydawała nieznajomemu odliczoną sumkę, do rozmowy włączyła się jej koleżanka. - Ja też robiłam w tym sklepie zakupy i brałam udział w loterii - dopytywała się z nadzieją w głosie. Nieznajomy bez mrugnięcia okiem sprawdził dokumenty. Wynikało z nich niezbicie, że wygrała 7 tys. zł, z czego fiskusowi należy się 527 zł...
W sumie zainkasował 1227 zł i pobiegł do skarbówki. Minęło 40 minut, godzina, dwie, a sympatyczny młodzieniec nie wracał. Dlatego kobiety powiadomiły policję.
- To był oszust - nie ma wątpliwości Czerenko. - Nagrody można było wygrać we wskazanym przez niego sklepie, ale ponad rok temu. Apelujemy, by nie wpuszczać nieznajomych do mieszkań.
- Nie bierzemy udziału w loteriach, nie chodzimy po mieszkaniach, a w Wielki Piątek rozdawać będziemy paczki dla najuboższych - mówi ks. prałat Andrzej Puzon, dyrektor Caritas Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej.
Wszystko wskazuje na to, że naciągacz wcześniej podszył się pod listonosza, a po wpuszczeniu na klatkę przystąpił do realizacji misternie przygotowanego planu. Ma około 23 lat i 170 cm wzrostu, krótkie, ciemne włosy.