Mieszkańcy Zamościa dbają o zabytkowe detale Starego Miasta. Pan Jacek Herz zaniepokoił się losem starej lampy, zawieszonej na elewacji tzw. "Generałówki”. Ta kamienica została właśnie wystawiona przez miejscowy magistrat na sprzedaż.
Przez wieki Zamość pogrążony był w ciemnościach. Dyrektor Andrzej Kędziora pisze w swojej Encyklopedii Zamościa, że przechodnie chodzili po ulicach z latarniami.
Mrok rozświetlały mizerne latanie świecące przed posesjami oraz od czasu do czasu okolicznościowe fajerwerki i iluminacje. W 1808 r. założono w mieście 35 czworo-i trójgraniastych latarni, a w 1822 r., a potem, głównie w okolicach Rynku Wielkiego ustawiono 16 lamp typu genewskiego z tzw. rewerberem, czyli specjalną blachą wzmacniającą światło.
W 1891 r. było już w mieście 56 lamp naftowych i naftowo-żarowych. Jednak czasy się zmieniały i na ulicach robiło się nocami coraz jaśniej. W 1910 r zainstalowano w mieście 56 latarni gazowych.
Pierwsze żarówki rozbłysły w Domu Centralnym dwa lata później. Potem założono uliczne oświetlenie elektryczne.
Pan Jacek tłumaczy, że na Starówce było kiedyś wiele starych, elektrycznych lamp. Została tylko jedna. Warto o nią zadbać.
– Inne lampy tego typu zostały zdemontowane i gdzieś przepadły – mówi nasz Czytelnik. – Szkoda. To ciekawe detale, nadające miastu oryginalny charakter. Ostatnia lampa nie ma już zresztą klosza… Należy odtworzyć jej dawny kształt.
Andrzej Kędziora jest dyrektorem Archiwum Państwowego w Zamościu, regionalistą i autorem wspomnianej "Encyklopedii miasta Zamościa”.
– Myślę, że ta lampa może pochodzić z lat 30 ub. wieku, a nawet być może jeszcze… z lat 20. – zastanawia się dyrektor Kędziora. – Warto ją zachować. Jeśli nie będzie dla niej miejsca na odnowionej elewacji "Generałówki”, powinna znaleźć się w zamojskim muzeum… Ale nie mam pewności czy to jedyny taki zabytek w mieście.