Mieszkańcy Dąbrowy Tarnawackiej z niepokojem obserwują watahy bezpańskich kundli, które biegają po okolicznych lasach.
- U nas wytłukły całe poletko marchwi! - denerwuje się 83-letnia Leokadia Babiuch, mieszkanka Dąbrowy Tarnawackiej. - Połamały też krzaki truskawek. Nie żeby je jadły, ale jakoś lubią się po nich przewalać. Ludzie mają już tego dosyć. Boją się puszczać dzieci i wychodzić samotnie z domów. Kto wie, co takiej bandzie psów strzeli do głowy!
Skąd tyle zdziczałych psów w Dąbrowie Tarnawackiej? Wioska leży przy krajowej 17, nieopodal lasu. Tam mieszkańcy m.in. Zamościa i Tomaszowa Lub. upatrzyli sobie miejsce na wywożenie swoich pupilków. Wysadzają je i... z piskiem opon odjeżdżają. Psiaki pozostawione same sobie wyją i rozpaczają, a potem grasują po okolicznych wsiach w poszukiwaniu pożywienia. - Trzeba nie mieć serca, żeby tak je zostawić - mówi pani Leokadia. - Ludzie wyjeżdżają na wakacje i im pisaki zawadzają. A my przygarnąć ich nie możemy. Strach zresztą. Nie wiadomo, czy taki dzikus nie jest chory na wściekliznę.
Andrzej Zwolak domyśla się dlaczego zdziczałe psy niszczą uprawy. - One drą co popadnie z głodu - mówi. - Szukają tam choćby myszy czy jakiegoś szczura. Są rozszalałe! Nocami gryzą się i wyją pod domami, za stodołami. Spać przez to nie można. Mają do mnie przyjechać wnuki z Warszawy. Już się boję o ich bezpieczeństwo.
Mieszkańcy wsi będą o tym mówić na dzisiejszej sesji Rady Gminy. - Taka psiarnia to olbrzymie zagrożenie - przekonuje Zwolak. - Szwagier mówił już o tym z policjantem. Mamy nadzieję, że radni i wójt coś z tym zrobią.
Danuta Galant z Urzędu Gminy w Tarnawatce zapewnia, że sprawa zostanie rozwiązana. - Zobaczymy jakie decyzje zapadną na sesji, ale sądzę, że znajdą się środki na przewiezienie tych psów do schroniska - przypuszcza urzędniczka.
Wiesław Dziędziurko, pracownik Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Zamościu ocenia, że w tym roku właściciele psów pozbywają się ich wyjątkowo często. W ostatnim miesiącu do Zamościa trafiło ich około 30. - Był taki dzień, że zwieziono aż 11 - mówi. - To przykre. Właściciele wyjeżdżają np. do pracy za granicę, psów zabrać nie mogą, więc wyrzucają je jak śmieci.