Luigi Tondelli, wyciąga armaty przeciwko magistratowi Hetmańskiego Grodu. Restaurator twierdzi, że został oszukany.
O sprawie pisaliśmy na początku października. Przypomnijmy. Tondelli jest właścicielem znanej w Zamościu "Piwnicy u Włocha”. Pełni też funkcję prezesa spółki "Lubet”, która w kwietniu stanęła do przetargu na dzierżawę tzw. Morandówki, staromiejskiej kamienicy przy ul. Staszica. Restaurator chciał tam założyć Dom Pracy Twórczej, gdzie zamierzał zatrudnić 35 osób. Z projektu adaptacji budynku, który otrzymał z Wydziału Planowania Przestrzennego, Budownictwa i Ochrony Zabytków, wyliczył że do zagospodarowania jest ponad 1100 mkw. powierzchni. Gdy wygrał przetarg zaczął się starać o kredyty i zamówił kuchnię za 250 tys. zł.
- Jakie było moje zdziwienie, kiedy zszedłem do piwnicy i stwierdziłem, że brakuje ok. 200 mkw. powierzchni - złości się Tondelii.
Włoch próbował sprawę wyjaśnić. Bez rezultatu. - W dniu odbioru wyremontowanej za unijne pieniądze kamienicy okazało się, że projekt został zmieniony. To skandal! - złości się Tondelli.
Z nowego projektu restaurator dowiedział się, że jego zmniejszoną restaurację przekwalifikowano na "małą gastronomię”, gdzie może sprzedawać jedynie frytki i ryż. - Nie podpisałem odbioru lokalu. Co wtedy zrobili urzędnicy? Rozwiązali ze mną umowę i ogłosili nowy przetarg na "Morandówkę”. Wygrała go sieć restauracji "Hawełka” - mówi Tondelli.
Tondelli szuka sprawiedliwości w sądzie. Proces jest w toku, ale Włoch nie składa broni. Kilka dni temu złożył do zamojskiej prokuratury doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez urzędników.
Jan Radzik, dyrektor WPPBiOZ zapewnia, że restaurator nie powinien czuć się skrzywdzony. - Część restauracyjna "Moradówki” wychodziła poza obrys działki do innej kamienicy - wyjaśnia Radzik. - Stworzyliśmy tzw. projekt zamienny. Jest on korzystny dla przedsiębiorcy - zapewnia.
Także Karol Garbula, rzecznik prezydenta Zamościa uważa, że zarzuty są bezpodstawne. - I sąd to udowodni - przekonuje.