Jej imię nosiła ulica, sala w Ratuszu i Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne. Kiedyś Róża Luksemburg uważana była za bohaterkę.
- Ta działaczka nie powinna mieć upamiętnień - mówi dr Maciej Korkuć z krakowskiego IPN. - Konsekwentnie opowiadała się przeciw niepodległości Polski. To, że nadal ma zwolenników, nie ma tu znaczenia.
IPN zbiera informacje o miejscach związanych z "hołdem dla zbrodniczych ideologii faszyzmu i komunizmu”. Chodzi tu o m.in. o nazwy placów, osiedli, ulic, pomników, a także patronów różnych instytucji. Dane zostaną zweryfikowane przez historyków. Następnie IPN prześle do samorządów prośbę o ich usunięcie. Koordynatorem projektu jest Korkuć. Niedawno w Zamościu gruchnęła wieść, że zagrożona jest także tablica poświęcona Róży Luksemburg. Chociaż sprawa nie jest jeszcze przesądzona, wywołało to niezadowolenie zwolenników działaczki i piewców ludowej ojczyzny. - Zapanowała moda na niszczenie symboli PRL - złości się płk Czesław Pakulniewicz, szef zamojskich kombatantów Ludowego Wojska Polskiego. - To przyszłe pokolenia ocenią komu należy się hołd! Oburzające było np. rozbijanie pomników Feliksa Dzierżyńskiego, który... ratował Polaków.
Nie tylko kombatanci i lewicowcy, ale nawet prezydent Marcin Zamoyski, którego o komunistyczne sympatie trudno posądzić, nie jest przekonany o tym, że tablicę należy usunąć. - Róża Luksemburg ma np. w Niemczech naprawdę wielu zwolenników (w 80 rocznicę śmierci działaczki, na jej grób w Berlinie przyszło ponad 100 tys. osób - red.) - stwierdził ostatnio prezydent Zamościa. - Tablica jest atrakcją przyciągającą turystów. Ewentualne jej zdjęcie należy naprawdę poważnie rozważyć.
Tymczasem kombatanci LWP zbiorą się za kilka dni na "żołnierskim” spotkaniu, by rozważyć w jaki sposób można zapobiec usunięciu kontrowersyjnej tablicy.