Bitwa pod Komarowem – zapomniana historia odżyje w jednym z odcinków „Sensacji XX wieku”
Program „Sensacje XX wieku” powstał w 1983 r. Był buntem autora przeciwko nieciekawemu mówieniu o historii. Tak jest zresztą do dziś.
– Podręczniki do historii to największe zło nowoczesnej szkoły. Wcale nie dziwię się, że uczniowie zmuszeni do nudnej nauki dat, nazwisk i miejsc, o których nic nie wiedzą, uczą się tylko po to żeby zabłysnąć na klasówce, a potem ulatuje im to z głowy – mówi Bogusław Wołoszański.
To właśnie m.in. z myślą o młodych ludziach powstają „Sensacje XX wieku”. Nagrano już ponad 1000 odcinków. W ubiegłym roku dzięki porozumieniu Telewizji Polskiej i National Geografic Channel powstało 10 kolejnych. Cztery były już emitowane. W październiku na antenie pojawią się kolejne. Pod Zamościem trwają właśnie zdjęcia do jednego z nich.
To była decydująca bitwa
– Opowiemy historię zapomnianą, która wyblakła w cieniu sławy bitwy warszawskiej – mówi autor „Sensacji XX wieku”. – Bitwa warszawska była pierwszym etapem przesądzającym o klęsce bolszewików i zwycięstwie Polaków w 1920 r. Ale po tej wiktorii mogłoby nie pozostać jednak śladu, bo spod Lwowa ruszyła armia konna Budionnego, która zamierzała zdobyć Zamość i dalej przez Lublin dojść do Warszawy. Została jednak rozbita pod Komarowem. Ta bitwa była w pewnym sensie decydującą bitwą tamtej wojny. Jest o czym opowiadać.
Tym bardziej, że o wydarzeniach 1920 roku niewiele wiedzą nawet mieszkańcy okolicy.
Ja nie wiem, nie jest stąd
Gdy pytam gdzie jest plan zdjęciowy mieszkańcy chętnie tłumaczą, jak dojechać piaszczystymi drogami do pól, na których rozegrała się bitwa. Kiedy jednak pytam o historię tego miejsca nie są już tak chętni do rozmów.
– Ja nie wiem. Dopiero się tu przeprowadziłam, kilkanaście lat temu, do męża. Wcześniej tu nie mieszkałam – mówi kobieta przejeżdżająca na rowerze.
– A robią tutaj rocznice różne, ale co było podczas wojny to nie wiem. Rodzice mi o tym nie opowiadali – przyznaje pani Helena, mieszkanka pobliskich Łabuni.
Dzieci, które przyjeżdżają na pola na rowerach żeby podglądać filmowców przy pracy, też nic o bitwie nie wiedzą.
– W szkole jeszcze tego nie przerabialiśmy – kwitują.
Kawaleria gratis
– Dlaczego nie wiemy nic o Komarowie? – pytam Bogusława Wołoszańskiego.
– A dlaczego nie robicie nic żeby tę wiedzę propagować? Media i lokalna administracja mając coś takiego na swoim terenie powinny robić wszystko, żeby to rozpropagować. A wy nie robicie nic – mówi Bogusław Wołoszański. – Mam nadzieję, że moje widowisko w jakimś stopniu zapełni tę lukę.
Zanim ruszyły zdjęcia, ekipa filmowa była pod Komarowem trzy razy. Po raz pierwszy w maju. Bogusław Wołoszański chciał rozejrzeć się w terenie, porozmawiać z mieszkańcami. Ostatni raz, tuż przed rozpoczęciem zdjęć, razem z I i II reżyserem ustalali, gdzie ustawione będą kamery, którędy przejedzie oddział jezdny, gdzie ma zawrócić itd.
– Bo nasze widowisko musi być wspaniałe – tłumaczy autor. – Nie mając wystarczających środków na realizację i korzystając z sympatii i ze wsparcia wspaniałych ludzi tworzymy coś imponującego.
W inscenizacji weźmie udział dwustu konnych. To w dzisiejszych czasach jest armia! Wszystko za sprawą Konrada Głuchowskiego i Tomka Dudka, organizatorów tego przedsięwzięcia. Dwustu kawalerzystów zagra w „Sensacjach” i nie weźmie za to ani złotówki.
Miłość mnie nie interesuje
Oprócz jeźdźców w widowisku zagra kilku aktorów. Wśród nich Artur Dziurman, weteran „Sensacji…”, który występował w nich już kilkakrotnie. Bo Wołoszański ma swoich ulubionych i sprawdzonych aktorów. Bez zastanowienia wymienia m.in. Mirosława Bakę i Adama Woronowicza.
– Podchodzą do pracy bardzo poważnie i doskonale pracują nad rolą – mówi.
Z takimi ludźmi można nagrać ciekawy program chociaż ekipa nie ukrywa, że jest trudno. Trzeba się liczyć z każdą złotówką. Brakuje też sprzętu. Przy widowisku na taką skalę powinno być sześć kamer. Są trzy. Filmowcy żartują, że reszta jest na planie telenoweli o miłości.
– Może gdyby w „Sensacjach…” był romantyczny wątek dostałby Pan więcej kamer? – pytam nieśmiało.
– Problem w tym, że mnie wątki romantyczne nie interesują. Mnie interesuje historia. Chcę pokazywać ludzi takich jak Haller czy pułkownik Brzezowski. Wiem, że widzowie też chętnie oglądają takie postaci poznając naszych zapomnianych bohaterów. Świadczy o tym oglądalność. Każdy odcinek przyciąga przed telewizory średnio milion 200 tys. widzów – mówi Wołoszański.
– Jeśli znajdą się pieniądze to są szanse na nowe odcinki?
– Oczywiście. Opowieści, po które warto sięgnąć, jest bez liku. Także tutaj, na Lubelszczyźnie – mówi Wołoszański. I wylicza: – Linia Mołotowa. Przez Lubelszczyznę prowadziły szlaki ewakuacji z września 1939 r. Tędy wywieziono 80 ton polskiego złota. Tędy przechodził Anders. Tematów jest nieskończenie wiele – podkreśla.
95. rocznica bitwy
Stowarzyszenie „Bitwa pod Komarowem 1920” zaprasza na uroczystości z okazji 95. rocznicy bitwy, w której udział weźmie dwustu konnych.
W sobotę, 29 sierpnia, o godz. 18.15 zaplanowano capstrzyk konny na cmentarzu w Komarowie. Po nim w komarowskim kościele odprawiona zostanie uroczysta msza święta za poległych ułanów.
W niedzielę o godz. 9 obóz pod Komarowem zostanie otwarty dla zwiedzających. W programie pokazy indywidualne i oddziałów. O godz. 12.30 Święto Kawalerii Polskiej: złożenie meldunku, przekazanie odznak i nagród oraz wręczenia Sztandaru Szwadronowi Kawalerii Ochotniczej w barwach 9. Pułku Ułanów Małopolskich z Opola. Około godz. 13 odbędzie się inscenizacja epizodów bitwy pod Komarowem - widowisko historyczne w ramach planu filmowego „Sensacje XX Wieku” z prowadzeniem Bogusława Wołoszańskiego.